poniedziałek, 24 czerwca 2013

Przyodziewania Jędrka cd.

 20-sta rocznica ślubu. Żona mówi do męża:
- Kochanie już jesteśmy ze sobą 20 lat, a Ty jeszcze od ślubu nie dałeś mi żadnego kwiatka. Dlaczego?
- Skarbie posłuchaj, jak wędkarz złapie rybę na robaka, to czy przez kolejne 20 lat karmi ją robakami?


U nas to wygląda mniej więcej tak samo :) Ostatni raz kwiatki dostałam w tym roku, w maju i... tak, to były te pierwsze :D Albo ja czegoś nie pamiętam (Kochanie?...)

Jutro idziemy dobierać koszulę do garnituru i to coś pod szyję. Żeby sobie utrudnić zadanie (w końcu wesele to nie jakaś byle potańcówka!) bierzemy plastron, klastron, pular czy fular. Ascot albo musznik, bo halsztuk to na pewno nie. Muszka, krawat? Też nie. Generalnie wiemy jak to coś ma wyglądać, gorzej z terminologią. Mamy to nawet na Złotej, zabraliśmy do mieszkania. Ale od początku: Koszula jest w cenie. Pla... też jest w cenie. Wszystko w tym samym salonie. Kupione. Mogło wisieć w sklepie, no ale my nie jakieś przydrożne naiwniaczki, żeby w sprzedanym kostiumiku inne pany młode za wypożyczone hasały! Lepiej jak w szafie wisi, to się od czasu do czasu okiem rzuci, czy mól szaty nie przegryza. Taka nasza przezorna logika :) Póki co to coś pod szyję mamy czarne, bo nam takie dali, ale nie ma być czarne, bo wtedy wszystko jest czarne i włosy czarne i wtedy to już w ogóle wygląda jak kominiarz. Nie wiemy tylko, czy nam to wymienią na inne, czy dodadzą drugi komplet od siebie. Zachodzi ryzyko, że nie pamiętają, że nam to dali. My też się nie będziemy wyrywać przed orkiestrę ;)

J: To Ty weźmiesz garnitur? I spotkamy się na miejscu
B: Wszystko wezmę. 
J: No a ten... fular? To też...
B: No to musimy wziąć...
J: No to może jakoś oddzielnie...
B: Do torebki wezmę. 

Mam kawałek sukienki, tyle że nie z pierwszej warstwy, ma się przydać przy czymś, chyba przy wybieraniu koloru koszuli, bo ogółem jaki typ to już wszystko wiadomo, bo w zasadzie to koszula jest dobrana do wiązania, a wiązanie zależy od garnituru, a że garnitur ten a nie inny to już było jasne przed wejściem do sklepu, czyli 5 minut i wybór dokonany! Ja oczywiście też bym dokonała wyboru sukienki szybko, gdybym tylko trafiła do "swojego" salonu w pierwszej kolejności i przymierzyła swój model. Nikt nie przypuszczał przecież, że wiatr mnie zawieje tam dopiero za 8. razem. No nikt nie przypuszczał!

Skoro jesteśmy w temacie odzieżowym, to przed dwoma tygodniami dokonałam pierwszych (pierwszych trzech) zakupów ubrań na allegro. 2 bluzki i sukienka. Sukienka - na zdjęciu cudo, no wypisz wymaluj to co ma Gucci w aktualnej kolekcji, tylko z tych, co Mu zeszły na pniu i już w sklepach nie ma. Pewnie ktoś kupił a że mu nie pasuje do przeciętnej fizjognomii, to wystawia na allegro... Całe szczęście ja to wyłowiłam! I tej wersji się trzymajmy :) Tzn. Wiola określa ten typ transakcji innym terminem, a mianowicie "szukaniem tańszych zamienników"... nie będę się nad tym jednak rozwodzić ;)

Jedna bluzka dotarła. Dekolt nie wygląda może dokładnie tak jak na zdjęciu, albo modelka była niestandardowa, czyli miała 20 cm w obwodzie szyi, kto ich tam wie, głodzą się, wacikami z sokiem karmią to i wyglądają niestandardowo. Rozmiar dobry, dekolt - niedobry. Bluzka wisi w szafie. Dostałam też drugie awizo - myślę: przyszła druga bluzka, jak przyjdzie awizo od sukienki, to odbiorę obie za jednym razem, żeby 2 razy nie chodzić. W środę - awizo nie ma. W czwartek sprawdzam - nie ma. W piątek - no nic. Nie przyszło. Wchodzimy na profil sprzedającego a tam co? Od tygodnia pogróżki: Nieuczciwy sprzedawca! Nie wysyła towarów, nie odpowiada na maile! Zakupiona sukienka wygląda jak marnej jakości worek! Głos rozsądku już mi podpowiada: Zachciało się internetowych zakupów, zamiast jak człowiek do sklepu za rogiem się udać, to w ciemno kupuje... teraz tylko patrzeć, jak przepadło. A głos goryczy z drugiej strony: Skarbie napisz do niego! Niech wysyła sukienkę albo oddaje pieniądze. Ja chcę swoją sukienkę, przecież to taka ładna sukienka, gdzie jest moja sukienka?! I Skarb napisał... spór. Żeby oddawał kasę albo wysyłał kieckę. Za kilka dni ma być. Uff uff, na pewno weźmie to sobie do serca (dziad jeden, o ile ma serce!). I "Dziad" odpisał... że sukienkę wysłał. W ubiegłym tygodniu. Powinna być, a jak nie było w skrzynce, to pewnie dostaliśmy awizo...
Tak, to właśnie TO awizo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)