czwartek, 25 lipca 2013

Gdzie ja żyję?

Dzisiejszy wpis będzie mało ślubny, stwierdziłam jednak, że cóż kogo obchodzi trzecia para ślubnych butów, którą zamierzam sobie kupić :) Albo jakaś tam przymiarka jakiejś tam sukienki. Jędrek żartuje, że Paulina powinna prowadzić alternatywnego bloga Jak zostałam świadkową i relacjonować, jak to wszystko wygląda z Jej perspektywy, wzbogacając oczywiście posty o zdjęcia. Szczególnie te z przymiarki ;D No dobra, powiem - zamówiłam buty - będą na wtorek. I żeby nie było: nie mam nic do kóz i generalnie jestem za tym, żeby zwierzęta niepotrzebnie nie cierpiały, mam więc nadzieję, że te buty będą z padłej ze starości kozy. I że zabarwią je na biało już po smutnym fakcie... nie mogłam się jednak kłócić z babką, która wyrzucała na ladę kolejne skrawki koziej skóry - lakierowane, malowane lub garbowane i rozpływała się nad ich elastycznością NIEZIEMSKĄ. Podczas gdy Wy jedliście wczesną kolację, ja macałam akurat kozią skórę... Proszę nie mówmy już o tym! :-P
Historia Kopciuszka uczy nas, jak jedna para butów może zmienić życie kobiety!

Efekty dzisiejszej przymiarki są - jednym słowem - dobre. W dwóch słowach - nie-dobre. Zmalałam w sumie 8 cm (w sumie, a gdzie to nie powiem. W kolanach :P), czyli jesteśmy w punkcie wyjścia - sukienka do zwężania. Pani, a jak ja znowu polecę i dalej będzie spadać?? Nie będzie! Przez 12 lat praktyki mojej nie zdarzyło się, żeby po poprawkach potrzebne były poprawki! No i nie przegadasz - jak przez 12 lat się nie zdarzyło, to już zakłada, że się nie zdarzy. Jakoś taki Wezuwiusz 393 lata czekał i nie zaskakiwał, aż w końcu - Hurra... Wybucham... I wybuchł!!! Nie wiem czy Pani wie, ale statystycznie im dłużej nic się nie wydarza, tym większe prawdopodobieństwo, że w końcu się coś wydarzy niespodziewanego... (Nie słyszała tego :-P)

Wodzirej przetłumaczył nam o co chodzi z zabawami - niewiele z tego rozumiemy, a każdy opis rozpoczynał od "A to.. bo to jest taki ŚMIESZNY konkurs. On jest baaaardzo śmieszszszny, dużo zabawy przy nim jest". A ten? "-Ten, he he he, to jest z kolei taka ŚMIESZNA zabawa. Wszyscy tańczą i zawsze jest śmiesznie, naprawdę śmiesznie..." Taka sobie gadka człowiekiem, który się bawi w pracy.

I wiecie co? Daliście się nabrać, bo cały ten wpis był od początku do końca o ślubie. Nie wiem czy wiecie, ale to jest blog ślubny :-P

PS I nie róbcie takiej miny jak przyłapany na przeglądaniu pudelka, albo że niby informacji pogodowych szukaliście. Weszliście tu zupełnie dobrowolnie. Wiem, bo mam staty :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)