czwartek, 1 sierpnia 2013

Typowo męski punkt widzenia ;)

Ten post będzie skierowany do Was, drogie dziewczęta. Ile razy zdarzyło Wam się zapytać kolegę / brata / ojca / chłopaka / męża / księdza (byle nie homoseksualistę, a zwłaszcza nie księdza-homoseksualistę;)):

1. Która bluzka jest lepsza? - tutaj odpowiedź mężczyzny jest mało istotna, skupiamy się na pytaniu nr 2, które brzmi:

2. Ale dlaczego?? - odpowiedź na to pytanie jest również mało istotna, wszak nie o to chodzi, by wyraził On swoje zdanie (które zazwyczaj niczego nowego do sprawy nie wnosi), ale aby poparł nasz wybór. Zadanie pytania nr 2 już zapowiada "oho, udzieliłem złej odpowiedzi!". Jeśli pytanie nr 2 nie pada, to znaczy, że odpowiedź jest fantastyczna i szkoda drążyć temat. (Są oczywiście panie, które mimo wszystko zadają pytanie nr 2, czego szybko żałują, bo zdezorientowany facet zaczyna patrzeć na problem inaczej, przez co wydaje mu się... że powinien zmienić zdanie. I tu popełnia błąd, bo chociaż mówi się, że tylko krowa nie zmienia zdania, dla niego lepiej, żeby pozostał krową. Typowy scenariusz: Zmienia zdanie, po czym pytanie nr 2 pada po raz drugi, do skutku i jest zadawane dopóty, dopóki kobieta nie usłyszy wystarczającej liczby argumentów na poparcie SWOJEGO wyboru). Niejeden facet przewróci w tym miejscu oczami i pożałuje, że nie poszedł do seminarium i nie został księdzem-homoseksualistą, jednak w gruncie rzeczy wszystko jest bardzo proste, tylko dodatkowo pogmatwane.

3. Który kolor? - standardowo odpowiedź nie wymyka się poza wąski zbiór możliwości: czarny, czerwony, zielony, niebieski, żółty. Czasem brązowy i pomarańczowy. I różowy, bo wszędzie krzyczą, że "pedalski" (a trzeba umieć rozpoznać wroga).


Kolorów pośrednich nie ma, i nie ważne, że musimy wybrać między turkusem, cyjanem a grynszpanem (Panowie sprawdzają w Wikipedii. Tak, Wikipedia jest kobietą, Wikipedia to wie), dla nich niebieski to niebieski a zielony to zielony i koniec.

Dobrym przykładem zorientowania w temacie kolorów jest Paweł, pieszczotliwie zwany dziubkiem. Pamiętacie historię czerwonej sukienki, którą zamówiłam przez Internet? - tak, to ten nietrafiony zakup. Nietrafiony, bo zamiast malinowej przyszła kiecka w kolorze czerwieni. Wyłuszczam swój problem, prezentuję sukienkę: Chcę oddać, bo miała być malinowa, oszukałam się z kolorem. Paweł: A ta jest jaka? Podobno na 100 mężczyzn 1,5 chłopa cierpi na daltonizm. Jeśli w pracy jest ich 10, to Paweł w 15% swojej osoby nie rozróżnia kolorów. Czyli rozróżnia 85% barw. Niezły wynik
Ale do czego zmierzam - chciałam poznać zdanie Narzeczonego w kwestii butów. Które ładniejsze. Na prawej stópce jeden bucik, na lewej drugi. Które? Oba ładne, tak szczerze, to ja nie wiem, czym one się różnią... (po chwili) Bardzo ładne oba! Dyplomacja, to jest to.

A teraz uchylę rąbka tajemnicy i  pokażę kawałeczek spódnicy:


A poza tym przez najbliższy tydzień nikomu nie odmówię drobnej przysługi ani dobrej rady, a na ironiczne uśmiechy (postaram się) odpowiadać uśmiechem. Jakimkolwiek ;) Zaliczyliśmy dziś spowiedź, jesteśmy czyści jak wody Weddella.

2 komentarze:

  1. Nie odróżniam koloru czerwonego od malinowego i jestem z tego dumny :)

    Poza tym są różne kolory malin:
    Malina - grupa gatunków z rodzaju Rubus L. wyróżniana zwyczajowo ze względu na czerwoną barwę owoców i łatwość ich odpadania od dna kwiatowego (pozostałe gatunki noszą zwyczajową nazwę rodzajową jeżyna). U różnych odmian uprawnych owoce mogą być koloru od czarnego i purpurowego, przez czerwony, żółty, do białawego. Źródło: wikipedia

    Więc jaką sukienkę zamówiłaś wtedy Beatko? Czerwoną, żółtą, czy czarną? :P :)

    P.

    OdpowiedzUsuń

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)