wtorek, 8 października 2013

Państwo P. po lepszej stronie mocy ;)

W piątek po pracy spakowani i gotowi wyjechaliśmy do Niepokalanowa, aby zaświadczyć o tym, że małżeństwo Państwa P. jest faktem. Zanim jednak przyszło do soboty - w piątkowy wieczór czekało nas jeszcze podpisanie dokumentów. Ksiądz proboszcz od razu wydał nam się znajomy - jak to dobry papcio, miał w sobie coś ze Świętego Mikołaja. Uprzedzam domysły - nie zrobił młodym prezentu i nie powiedział, że za przykazem Papieża Franciszka udzieli im ślubu za darmo. No bez przesady! ;o) Brzuch miał jak u Świętego Mikołaja ;) Taki typowy proboszcz, jeszcze ze średniowiecznych legend, który z miejsca wymienił 3 powody, dla których się spotkaliśmy, wśród których nie zapomniał wymienić celu wizyty, jakim jest "ulżenie portfelom..."

Podobnie jak ksiądz, który nam udzielał ślubu, tak i "Święty Mikołaj" zadziwował się nad Jędrka rzadkim imieniem. Ja niestety nowego podpisu przećwiczyć nie mogłam, bo dowód mam jeszcze stary...

Na stronie Gościa Niedzielnego znalazłam nawet zdjęcie proboszcza ;)


W sobotę zerwaliśmy się o 7.00, a o 8.00 byłam już u fryzjerki (Teściowa mi znalazła dobry salon :D) Wróciliśmy, spakowaliśmy co mieliśmy, a więc garnitur dla świadka, sukienkę dla świadkowej, sukienkę zapasową dla świadkowej (na wypadek wylania talerza zupy/upaćkania fontanną czekoladową/tortem) - hihi, dobrze, że nic jej się nie stało, bo Agnieszka mogłaby być niepocieszona ;o), 2 krawaty (zawiązane, przygotowane do założenia - przyznaję, jeszcze nie do końca ufam swoim umiejętnościom), koszulę, spodnie dla mnie na poprawiny, bluzkę, jakieś koszule i wszystko, czego nam potrzeba. Wczułam się bardzo w rolę i - zupełnie odwrotnie niż Paulina (!) - zaopatrzyłam się w torebkę większą niż wielkość dłoni :P tak, żeby móc zmieścić tam cokolwiek potrzeba. Dobrotliwego człowieka jednak z dala rozpoznają, zatem dostałam dodatkową parę rajstop i tabletek, telefon, portfel, błyszczyk... Z domu wzięliśmy zestaw do szycia, w tym 3 agrafki (ponoć nikt nie przyuważył, ale jak pytałam mamę Jędrka czy nie ma agrafek, to wtedy powiedziałam MAMO :P), zabraliśmy nawet Jędrka sandały, ale to całkiem przypadkiem ;)
Dojechaliśmy na miejsce, wypakowaliśmy co nieco, weszłam do łazienki celem odtworzenia chociażby w części tego, co potrafi Jon Hennessey... i tu zaczyna się najlepsze z najgorszego.

Macham pędzelkiem ciesząc się, że coraz profesjonalniej mi to wychodzi, tuszuję rzęsy tak, aby przypominały rzęsy Twiggy Lawson (przecież Jej nogi już mam!), korektoruję zielonym korektorem czerwone miejsca, po czym stwierdzam, że jestem dziwnie zielona na twarzy, jeszcze trochę pudru, jeszcze mocniej wywinąć kreskę (pisak z rossmanna to może nie eye liner Diora, ale przecież trzeba sobie jakoś radzić!), pociągam usta nową szmineczką, wtem słyszę z pokoju: "O... kurde! O nie...!" 

(Jędrek się ubiera)

wpadam do pokoju i widzę mojego męża, stojącego w lekkim rozkroku i usiłującego bezskutecznie zapiąć spodnie. Brakuje Mu "raptem" 15 cm! Odkładam szminkę i rzucam się na ratunek! Nie wiem, co musi dziać się w Centrum Zarządzania Kryzysowego podczas jakiejkolwiek katastrofy, ale 5 października to w pokoju 203 hotelu Lamberton przydałby się sztab kryzysowy. Nie wiem co mam robić, czy 3 agrafki, które przewidziałam na wypadek awarii sukni ślubnej cokolwiek poradzą, kiedy ewidentnie brakuje materiału!?  

- Przytyłeś!!!
- ale ja nic nie jem, więc raczej schudłem! To niemożliwe...
- Spróbuj wciągnąć brzuch! (sama nie wiem, co to da, ale wiem, że Świadek bez spodni to nie najlepsza atrakcja wesela, nawet, gdyby nie zaplanowali ciekawszej, i że raczej nie przejdzie pomysł wmówienia pozostałym gościom, że Jacyków twierdzi na ten temat coś innego).
15 centymetrów to nie 2, 5 ani 7, to o całe 15 cm za mało! :(

Rzucam okiem na łóżko, na pokrowiec od garnituru, gdzie coś jeszcze w środku leży i wołam...

- Wyłaź z moich spodni!!!

Można się było tego spodziewać... Moje nowe, zaprasowane w kant spodnie przewidziane na poprawiny, podobnie granatowe, udają teraz spodnie Jędrka... Jestem przekonana, że osiwieję jeszcze przed 30.!

Mogłam być pewna, że tego dnia nic mnie już nie zaskoczy. Ani to, że Grzesiek chciał wziąć siebie samego za żonę, że na 10 minut przed ślubem pojawiliśmy się na fejsie, ani nawet to, że Damian na poprawinowe śniadanie ubrał górę od piżamy :P Luz.



Wrzucam fotkę z bardzo znanym aktorem:




Na pytanie, czy mamy jakieś zdjęcia robione wspólnie z Jędrkiem, mój mąż odparł: Nie, bo moja żona fotografowała się jedynie z aktorami..."

Wpisaliśmy się do pamiątkowej księgi, gdzie cennymi uwagami zabazgraliśmy 2 strony (wszak jako starsze stażem małżeństwo możemy już udzielać mądrych rad), a resztę nocy spędziliśmy wdychając zapach kwiatów z bukietów dla Młodej Pary.

Wyjechaliśmy w poczuciu, że Państwo P. dobrowolnie i bez przymusu zawarli związek małżeński i na wieczór dotarliśmy do Warszawy.

Nie mogę tylko przestać myśleć o tym, że jestem zaledwie 15 centymetrów szczuplejsza od własnego męża!

8 komentarzy:

  1. I w tym miejscu czuje się zobowiązany poinformować licznych czytelników Twojego bloga, że nie była to pidżama a biały bawełniany (nawet wyprasowany) t-shirt z długim rękawem. Zresztą tak go lubię, że mam takie same dwie sztuki. Chciałem żeby było mi wygodnie na porannym śniadaniu :) Podejrzewam, że Jędrek w Twoich spodniach wyglądałby bardziej kontrowersyjnie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. He he he, niewątpliwie ;) jakby co, dysponuję 1 zdjęciem, na którym obtańcowujesz pewną Panią, przy czym nie jest to ani Monika, ani Pani Młoda :P Chyba znajdę tu na nie miejsce w kolejnym poście ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Chyba się jednak wstrzymam. Kto wie, czy ta Pani sobie tego życzy :P

      Usuń
  4. Czyżby dotarła do Ciebie informacja, że pozew o naruszenie wizerunku trzymam w szufladzie?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś tam przebąkiwałeś ;) ale chyba Twój wniosek nie zostałby pozytywnie rozpatrzony, zwłaszcza, że moim obrońcą byłaby na taką ewentualność Wiola...

      Usuń
  5. Interesujące ;] Porozmawiam o tym z Wiolą ;]

    OdpowiedzUsuń

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)