Dostałam takie oto cukiereczki bardzo smakowe, prosto z Irlandii. Dziękuję, są naprawdę pyszne. Resztę (te, które tu widać) zostawiam na Wielkanoc, bo wczoraj zobowiązałam się do 40-dniowego postu od słodyczy.
Nie wiem jeszcze jak rozwiązać kwestię chałwy czy białej czekolady z kokosem... zaczynam się poważnie zastanawiać nad tym, czy kokos jako kokos w ogóle jest słodki. No raczej chyba nie? W chałwie jest sezam, czyli akurat wartościowe ziarno, nabyłabym chałwę bez cukru, ale nie sprzedają... no nie wiem doprawdy co z tym fantem zrobić. Chociaż wiem! Wezmę jakiś przepis na muffinki od Pauliny. Wczoraj nawet udowodniłam sobie, że jak w domu nie ma ani masła ani oleju, to muffinki też wyjdą. Zaskoczyło mnie jednak to, że przy zastosowaniu połowy porcji składników przewidzianych na 12 muffinek i tak wyszło mi ich 11. Chyba w środę popielcową dokonałam jakiegoś rozmnożenia pokarmu :)
Nie wiem, czemu ta po prawej ma taki dziwny wyraz twarzy. Może właśnie brakuje jej oleju ;)
Jędrek przygotował już część rzeczy potrzebnych na wyjazd dla Gosi i Piotrka - nie będzie to niestety szlak kościołów drewnianych, aczkolwiek trasa jest jeszcze w fazie opracowywania, więc możemy tam coś dorzucić wedle życzenia. Okazuje się, że aby zgubić się w terenie wcale nie trzeba wychodzić z domu. Zawsze można zgubić się na street view. Nawet 3 razy ;o)
Więcej szczegółów na razie nie zdradzam, bo chociaż zaprzątają Ich przygotowania do ślubu i wesela, na bloga też znajdą czas. Lepiej więc, żeby za dużo nie wiedzieli... Poza tym na samą myśl o miejscu może Im się zrobić strasznie zimno, więc już zamykam buźkę i milczę jak milczący kamień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)