czwartek, 6 marca 2014

Żaden sennik nie ogarnia moich snów

W ciągu trzech ostatnich nocy miałam dziwne sny. Śni mi się, że w skrzyni łóżka odkrywam cały wór zamrożonych pierogów, które - chociaż leżą tam prawie od roku - nie zdążyły nawet porządnie rozmarznąć. W kolejnym śnie jestem już sama i usiłuję w 15 minut spakować się na wycieczkę, bo cała grupa czeka już w autokarze przed domem. Akcja dzieje się w nocy (na 24:00 mam być gotowa na zicher, no ale oczywiście nie będę, nie ma opcji!) w domu na wsi, podczas gdy układ rzeczy w szafkach / pudełkach / szufladach jest z mieszkania warszawskiego. Czyli jak mówiłam - sny pokręcone, w dodatku nawet nie wiem dokąd miałam jechać.

Dostałam takie oto cukiereczki bardzo smakowe, prosto z Irlandii. Dziękuję, są naprawdę pyszne. Resztę (te, które tu widać) zostawiam na Wielkanoc, bo wczoraj zobowiązałam się do 40-dniowego postu od słodyczy.


Nie wiem jeszcze jak rozwiązać kwestię chałwy czy białej czekolady z kokosem... zaczynam się poważnie zastanawiać nad tym, czy kokos jako kokos w ogóle jest słodki. No raczej chyba nie? W chałwie jest sezam, czyli akurat wartościowe ziarno, nabyłabym chałwę bez cukru, ale nie sprzedają... no nie wiem doprawdy co z tym fantem zrobić. Chociaż wiem! Wezmę jakiś przepis na muffinki od Pauliny. Wczoraj nawet udowodniłam sobie, że jak w domu nie ma ani masła ani oleju, to muffinki też wyjdą. Zaskoczyło mnie jednak to, że przy zastosowaniu połowy porcji składników przewidzianych na 12 muffinek i tak wyszło mi ich 11. Chyba w środę popielcową dokonałam jakiegoś rozmnożenia pokarmu :)



Nie wiem, czemu ta po prawej ma taki dziwny wyraz twarzy. Może właśnie brakuje jej oleju ;)

Jędrek przygotował już część rzeczy potrzebnych na wyjazd dla Gosi i Piotrka - nie będzie to niestety szlak kościołów drewnianych, aczkolwiek trasa jest jeszcze w fazie opracowywania, więc możemy tam coś dorzucić wedle życzenia. Okazuje się, że aby zgubić się w terenie wcale nie trzeba wychodzić z domu. Zawsze można zgubić się na street view. Nawet 3 razy ;o)

Więcej szczegółów na razie nie zdradzam, bo chociaż zaprzątają Ich przygotowania do ślubu i wesela, na bloga też znajdą czas. Lepiej więc, żeby za dużo nie wiedzieli... Poza tym na samą myśl o miejscu może Im się zrobić strasznie zimno, więc już zamykam buźkę i milczę jak milczący kamień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)