piątek, 18 kwietnia 2014

Wieczór panieńsko-kawalerski na zamku Grodziec

Wydaje mi się, że znaleźliśmy przepis na udany wyjazd. W dodatku jest sprawdzony, dlatego go z czystym sercem polecam. Trzeba tylko znaleźć odpowiednie miejsce i zabrać do niego odpowiednich ludzi, a po drodze warto skierować trasę na fałszywe tory, co intensyfikuje odczucie tajemniczości ;o)

Oto krótka relacja zdjęciowa w ostatniego weekendu, czyli wyjazdu z okazji ślubu Gosi i Piotrka, który ma wkrótce nastąpić. Takiego świadka jak Jędrek to tylko... na Mokotowie szukać ;) Oczywiście przyszli Państwo Młodzi nie mieli pojęcia, dokąd zmierzamy.

Zamek, który jest głównym bohaterem architektonicznym zdjęć, to Zamek Grodziec położony w woj. dolnośląskim, niedaleko Złotoryi. Zbudowany na starym wulkanie, na wzniesieniu o wys. 389 m n.p.m., przez co robi wrażenie niesamowite. W przeciwieństwie do Chojnika - na który trzeba wspinać się przez las - tutaj podjechaliśmy na samą górę samochodem. W znalezieniu tego miejsca zasłużyła się za to moja nieskromna osoba.

Przystanek I - kościół w Babsku

Normalnie nie wpadlibyśmy na pomysł, aby zwiedzać kościoły, ale skoro już padł plan udawania, że będziemy poruszać się szlakiem kościołów wieluńskich... musieliśmy ściemniać, że oto właśnie nasz pierwszy obiekt ;)


dla porządku - pamiątkowe zdjęcie. Nawet nie weszliśmy do środka, bo drzwi były zamknięte, a proboszcz nie odebrał domofonu... ;)

Przystanek II - Wrocław

Zwyczaj szukania krasnali to chyba każdemu znany sposób zwiedzania Wrocławia. W sklepach z pamiątkami można dostać nawet krasnoludkowe plany miasta, a odnajdywanie małych skrzatów najbardziej cieszy dzieci (tak mniemam - nie mam). Tak więc ta dwójka dużych dzieci poszła odrębnymi szlakami po to, by spotkać się w jednym miejscu. Karteczki z zagadkami oraz same trasy zaplanował Jędrek, a przetestowaliśmy je w piątkowy wieczór na google street view. Powiem tak: w realu trochę inaczej wygląda rzeczywistość. 2 krasnali nie było w ogóle, przy czym po jednym zostały jedynie wystające druciki. Ale wcale a wcale nie mamy w mieszkaniu nietuzinkowej pamiątki z Wrocławia ;o)

Skrzaty prawdopodobnie zostały zabrane do renowacji.



Przystanek III - Kamienna Góra i Projekt Arado

A więc bunkry. Ciemne, wiejące chłodem, wilgotne bunkry. Przejście podziemnymi korytarzami zajmuje niecałą godzinkę, za to jest całkiem ciekawie z uwagi na sposób oprowadzania wypracowany przez przewodnika.



Przystanek IV - Kamienna Góra Intermarche

Ktoś zapyta: "Ale dlaczego nie Lubavka??" Zostawiam to bez szerszego opracowania ;)

Przystanek V - Zamek Grodziec


i to był nasz najdłuższy przystanek, docelowy. Tu na dziedzińcu mieliśmy ognisko, na śniadanie znów gorące kiełbaski i pieczone ziemniaki (które akurat my przegapiliśmy). Cisza, spokój, dym, a na scenie pan na żywo przygrywający do utworów Dżemu. No bajka po prostu :)

Przystanek VI, VII, VIII itd.


Dolny Śląsk jest naprawdę piękny. Zwłaszcza, gdy gps wyprowadzi w pole...

W miejsce świątecznych życzeń - ciekawy link: KLIK

7 komentarzy:

  1. Dzięki za przypomnienie, byłem tam kiedyś, zamek jest naprawdę godny polecenia....na dolnym śląsku jest wiele fantastycznych miejsc do których zawsze warto wracać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zamki warto zwiedzić

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne miejsce wybraliście na te okazję. Marzy mi się odwiedzić taki samek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne miejsce na takie świętowanie. Sama chętnie zwiedziłabym taki zamek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama też chętnie bym tam pojechała, fajny pomysł na zwiedzanie, dzięki

    OdpowiedzUsuń

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)