środa, 28 maja 2014

Maciejka znika z balkonu :(

Dawno nie pisałam, więc mam trochę do nadrobienia. Usprawiedliwia mnie fakt, że 2 poprzednie tygodnie miałam wyjątkowo zajęte, przez co musieliśmy odetchnąć w weekend. Na początek więc kilka zdjęć z weekendu. Gdybyście planowali zakup bylejakiego grilla - zastanówcie się 2 razy. W starciu z tym skonstruowanym ze starego rusztu, blaszki do ciasta i pustaków - zdecydowanie przegrywa. Ale może być przydatny, kiedy spadnie deszcz, a ten niemobilny nie stoi akurat pod drzewem... z mieszkania w Warszawie pozbyliśmy się za to naszego grilla elektrycznego, a na blacie zrobiło się zdecydowanie więcej miejsca. Trochę szkoda, że Jędrek postanowił go wywalić akurat w połowie pieczenia, przez co resztę zamarynowanej karkówki będziemy musieli chyba usmażyć :D ale przynajmniej jest na blacie miejsce na kwiaty. (Kto wie, może dostanę kiedyś kwiaty).

Na początek ja, Miss Podwórka :D



Jędruś farmer


i oboje, w drodze na... nie wiadomo jeszcze co.


na skraju czerniczyńskiego lasu stoi taki oto krzyż. Bez żadnego podpisu. Prawdopodobnie jest to mogiła żołnierzy poległych w I wojnie światowej, ale na razie więcej informacji na ten temat nie znalazłam. Krótko szukałam - postaram(y) się zgłębić temat.


teren jest otoczony drewnianym ogrodzeniem.

Kolejnym ciekawym miejscem w regionie jest ta oto huśtawka, wykonana przez Alkę i wspólników:


Przypadkiem znalazłam ślady historyczne sprzed kilkunastu lat. Swoich inicjałów nie znalazłam, są za to inicjały (wprawdzie nazwisko już nieaktualne;) koleżanki:


A teraz wracam do poprzedniego weekendu, a mianowicie wesela Piotrka i Gosi. Gosia wyglądała prze-pię-knie. Sylwetkę Piotrka doskonale podkreślił świetnie dobrany smoking, a mój mąż tym razem założył własne... spodnie.







Wracam teraz do Warszawy i zaczynam relację z tego tygodnia. W poniedziałek, kiedy tabletki przeciwbólowe się na mnie definitywnie obraziły i strzeliły focha, umówiłam się do ortopedy. Do specjalisty można dostać się w zasadzie "od ręki" (lepiej powiedzieć: od kręgosłupa), chociaż pewnie nie daje to gwarancji trafnej diagnozy.

Pierwsze zdanie, jakie usłyszałam od pana doktora po stanięciu przed nim, brzmiało: Jest pani wysoka. I cisza. Zaczęłam zastanawiać się, czy to już koniec diagnostyki i mogę się ubrać i iść do domu / do pracy / na spacer, a pan doktor jest jasnowidzem, jednak coś z tyłu głowy podpowiadało mi, że te słowa wcale nie likwidują bólu. No więc zostałam. Pokręciłam głową, zrobiłam kilka skłonów. Zapytałam, czy słyszalne elementy podczas zmiany pozycji kręgosłupa są normalne. Pan pokiwał głową i oznajmił, że tak. Są normalne. Każdy tak ma. Dostałam skierowanie na rehabilitację, jednodniowe zwolnienie z pracy celem uspokojenia bólu i sobie poszłam. Pan zdjęcia rtg mi nie zrobił. Na pieczątce znajduje się nazwisko lekarza. Kolejnym razem umówię się do innego.

Dzisiaj miałam przyjemność bawić na prezentacji... bez prezentacji. Zorientowałyśmy się z Weroniką, że to koniec, kiedy inni zaczęli wstawać i wychodzić. Dostałam za to jogurt, w którym białko znokautowało tłuszcz do zera (nowość) i spotkałam znajomą z akademika.

Wczoraj poskarżyli się na nas sąsiedzi. Na zebraniu wspólnoty toczyła się burzliwa dyskusja na temat naszej... maciejki. Otóż doniczka umocowana na balkonie budzi strach wśród mieszkańców i jesteśmy zmuszeni ją ściągnąć. Albo postaram się o inny uchwyt, albo nie będzie kwitło, nie będzie pachniało. Na klatce wywieszę kartkę, że przyjemny zapach maciejki nie unosi się wieczorami z powodu protestu mieszkańców. I tyle.

Podobno są takie zdjęcia, które sprawiają, że patrząc na nie długo przed zaśnięciem można przywołać obraz w snach. No to dobrych koszmarów życzę :P


2 komentarze:

  1. Bardzo zabawnie piszesz :D Motywuję Cię, pisz dalej. Uśmiechnęłam się przynajmniej kilka razy, a dziś nie było mi do śmiechu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie miło mi to słyszeć :) Pewnie powinnam napisać, że miło mi to czytać, ale przeczytałam na głos, więc to usłyszałam ;) Dziękuję, jak widać nie pisałam już od miesiąca, jakiś len mnie ogarnął, jak to zwykła mawiać moja babcia. Pora się za to zabrać ;) Dobrego Roku!

      Usuń

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)