- Rezerwatu przyrody Meteoryt Morasko
Park jak park? Otóż niezupełnie - w miejscu, w którym teraz rośnie las, jakieś 5 tysięcy lat temu spadły kawałki meteorytu nazwanego Meteorytem Morasko. Największy z kraterów ma 11,5 metra głębokości. Wieś Morasko znajduje się tuż przy północnych granicach Poznania. Trafić - raczej łatwo, tylko trzeba wiedzieć, że nie idziemy w las po tej stronie drogi, gdzie jest tablica informacyjna z mapką, ale naprzeciwko, gdzie leży głaz.
- Muzeum Arkadego Fiedlera w Puszczykowie
W Muzeum - Pracowni Literackiej Arkadego Fiedlera chyba nigdy nie ma wielu turystów, za to zobaczyć można naprawdę wiele cennych eksponatów, z żywymi piraniami włącznie...
Gabloty 4 pomieszczeń puszczykowskiej willi są wypełnione pamiątkami z podróży, a na ścianach - bogata galeria zdjęć. Także otoczenie willi (tzw. Ogród Tolerancji) zasługuje na zwiedzanie - zgromadzono tu wiele posągów, a wśród nich posąg z Wyspy Wielkanocnej czy posąg Buddy, kalendarz Azteków, a nawet replikę Santa Marii (statku Kolumba) w skali 1:1.
- Browaru Lecha
I nie, wcale nie dostałam zgrzewki piwa, aby o tym napisać. Polecam odwiedzić, bo to naprawdę dobrze zorganizowana wycieczka. Bilety kupimy na miejscu, ale warto wcześniej zarezerwować miejsce, zwłaszcza w gorących okresach. No chyba, że komuś obojętne, czy zostanie dołączony do niemieckiej wycieczki, czy do polskiej.
Jest to działająca fabryka, dlatego na pracę taśmową będziemy mogli popatrzeć jedynie przez szybę, a zdjęcia zrobimy tylko w zabytkowej warzelni przy kadziach. Po trwającym niecałą godzinę zwiedzaniu dostajemy kupon na piwo w pubie na dole. I tutaj właśnie można pozować przy ściance ;)
Po zwiedzaniu browaru można otrzymać Certyfikat Piwowara - jeden już mieliśmy, z poprzedniej wizyty. Teraz walczyliśmy o drugi. Niby papier jak papier, ale zawsze można wpisać do cv, no więc gramy (Certyfikat zdobycia latarni morskiej w Sopocie już mamy, to czemu nie mielibyśmy zdobyć kolejnego?). I udało nam się go zdobyć! Pomyślałam "Super, tamten mam jeszcze na panieńskie nazwisko" i (mądry Polak po szkodzie) poprosiłam Jędrka, żeby poszedł do przewodniczki, która uzupełniała nazwiska. I co mam? Drugi certyfikat, tym razem na nazwisko... "Jasiniak"! O jak się cieszę :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)