niedziela, 4 stycznia 2015

Moje postanowienia na 2015 rok

Sylwester to czas podsumowań, a nowy rok to nowe postanowienia, zatem wypada mi je poczynić. Do wszystkich, którzy twierdzą, że noworoczne postanowienia są bez sensu, apeluję:

Gryźnijcie się!

To są moje postanowienia, które służą trzymaniu moich niezdrowych zachcianek w ryzach. I taki też mają sens :P

Mogłabym sporządzić listę noworocznych postanowień i powiesić na lodówce, jednak jest już wystarczająco zagracona pamiątkowymi magnesami. Dlatego zamieszczę ją tutaj. Ograniczam ją do kilku punktów - taką ilość łatwiej spełnić bez wyrzutów sumienia. Mam to szczęście, że nie palę, zatem standardowy punkt odpada. Mogłabym napisać "schudnąć 40 kg", ale zaraz mnie Jędrek zbeszta, że wydziwiam. Więc nie dodaję ;o)





I tak wykupiłam karnet na fitnes, w związku z czym od poniedziałku śmigam w moich żarówiastych butach. Dostałam, to co się mają marnować ;o) W piątek odmówiłam zjedzenia czekoladowej bombki (gotowany sernik to inna para kaloszy - nie wyrzucam sobie).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)