Po kawie i smacznej bagietce z marmoladą wszamaliśmy jeszcze jedną, bo kolejka do piekarni sugerowała właściwy punkt zakupowy i ruszyliśmy w kierunku Moulin Rouge.
Na przedstawienie nie mieliśmy czasu - czekała nas jeszcze wizyta na Montmartre:
i w Bazylice Sacré-Cœur:
W międzyczasie zaczęło padać, a na samym wzgórzu dołączył silny wiatr, więc trochę walczyłam z parasolką, ale suma sumarum mnie nie zmoczyło. Jędrek parasolki nie uznaje, On zawsze twierdzi, że czapka załatwia sprawę... u mnie niestety nie załatwia. Mam kurtkę z papieru :P
Na wirtualny spacer po trzech paryskich kościołach zapraszam w kolejnym poście :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)