środa, 20 maja 2015

Kilka ciekawostek o rybach

Wczoraj byłam na fajnych warsztatach, które wprawdzie nie były do końca poświęcone rybom, jednak całkiem przypadkiem okazało się, że będę je musiała filetować. Pod okiem kucharza Sebastiana wyfiletowałam 3 pstrągi i naprawdę zebrałam pochwały. Mam nadzieję, że nikt nie zadławił się ością.




Swoją techniką filetowania podzielił się Grzegorz Łapanowski, który zdecydowanie lepiej operuje nożem niż np. ja. I ma dłuższe ręce do robienia selfie.




Z tego miejsca pozwolę sobie podziękować Ani Cesarczyk za zaproszenie w to nowe miejsce, jakim jest Food Lab Studio (warsztaty organizowała firma Melvit, która ostatnio wyprodukowała kilkanaście paczek płatków osianych Secret Family, a kilka z nich trafiło także w moje ręce. Oczywiście już je zjadłam, już ich nie ma. Ale na pewno dostaniecie je w sklepach, bo chyba jednak wyprodukowali ich więcej... a smakowite są, toteż polecam). I naprawdę mi się tam podobało! W dodatku zwykle szybko się zmywam, a tym razem wróciłam do domu przed 19:00. To o czymś świadczy ;) Nie omieszkała skomentować tego jedna z siedzących obok mnie blogerek słowami "widzi pani, tylko my tu zostałyśmy i doceniamy, a dziennikarkom to się zawsze spieszy"... Nie wiedziałam, czy wypada mi udawać blogerkę, czy jednak się zdemaskować. W tej sytuacji milczenie jest złotem.

Dzisiaj z kolei byłam na ciekawej konferencji dot. ryb właśnie. Zapamiętałam na przykład to, że flądra jest określeniem sposobu, w jaki prowadzi się ryba, a nie gatunku ;) A jeśli powiedział to profesor, to chyba trzeba mu wierzyć?

Co ciekawe, nad Bałtykiem w wakacje nie warto kupować dorsza. Już pomijając fakt skąd pochodzi, to najlepszy jest jesienią. Ponoć od czerwca do września dorsza jedzą tylko turyści, za to flądra (jak wyżej) to zazwyczaj gładzica albo stornia, a nie żadna flądra. Tę warto zjeść w drugiej połowie lata. W sklepach zwykle kupujemy łososia, który wedle życzenia jest norweski lub bałtycki, ale to tylko życzenie. Zazwyczaj to łosoś poławiany przez Chińczyków. Nie tyle gorszy, co inny w smaku. Ale najciekawsze jest to, że łososia w supermarkecie nierzadko udaje troć. Nie sposób też złowić w Bałtyku makreli, a jeśli już się uda, to zapewne nie uda się jej odkupić. Zgodnie z zaleceniem MSC (zrównoważonych połowów) nie należy łowić dorsza mniejszego niż 38 cm. A w ogóle idealnie byłoby jeszcze zwracać uwagę na płeć ryby...
Tuńczykiem podobno nie sposób się zatruć, bo rtęci nie ma w nim tyle, abyśmy przy nawet wzmożonej konsumpcji byli w stanie ją sobie dostarczyć. Zresztą Polacy jedzą mało ryb, bo 13 kg rocznie, a najwięcej mintaja. Aha, i podobno niektórzy twierdzą, że filet to gatunek ryby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)