poniedziałek, 15 czerwca 2015

Nigdy nie miałam latawca...

Chociaż gdybym mogła, to bym się oderwała od ziemi na stałe. Nie wiem, z czego to wynika. Nie kleiłam też od dziecka samolotów, a pierwszy i ostatni Spitfire jaki udało mi się złożyć, kupiłam już na studiach, gdzie w najmniejszym pokoju świata stał sobie między jedną a drugą świeczką na kubku, na którym dosychał cuchnący jak łajno klej. Nie wiem, co się z nim stało.

W długi weekend mój chrześniak, bardzo rezolutny i miły moim zdaniem, a złośliwy i niegrzeczny zdaniem Jędrka, obchodził swoje 4. urodziny. W sumie to nie mnie kopał, nie na mnie pluł i nie ze mną "postanowił się nie szarpać", więc trochę tu Jędrka rozumiem... Ale wróćmy do rzeczy: no więc jest latawiec - mały, ale działa. I linka jest na tyle długa, że można nim zahaczyć o grilla, rynnę, a nawet drzewo. Jednocześnie.



i jeszcze ja ;)


A więc tak spędzaliśmy długi weekend czerwcowy - biegając z latawcem, opalając się lub wysiadując na huśtawce w wyczekiwaniu na wschód księżyca. Poświata, jaka temu towarzyszy, zanim księżyc wyłoni się znad lasu, łudząco przypomina pożar. Nie wiem, czy wschód księżyca nie bywa ciekawszy od zachodu słońca. Albo od wschodu - co kto lubi. Nigdy natomiast nie przyłapałam zachodzącego za horyzont księżyca.

Byliśmy też w Gródku:


skąd widać zieloną Ukrainę. I w Zamościu, gdzie przypadkiem trafiliśmy na jarmark hetmański:




Zajrzeliśmy też do Krasnobrodu, gdzie w lesie znajduje się kaplica św. Rocha. Pierwsza w tym miejscu kapliczka powstała ok. XVII wieku na prośbę królowej Marysieńki Sobieskiej, podczas epidemii dżumy. Przetrwała do 1935 roku, kiedy - jak doczytałam - przewrócił się na nią duży buk. Odbudowano ją w 1943 roku.




W następnym poście pokażę wam dwie ruiny: mniejszą i większą. Będą to 2 zamki na Lubelszczyźnie. W końcu na początku roku założyłam, że odwiedzimy 12 nowych miast, a mimo czerwca wcale nie zwiedziliśmy jeszcze połowy, zatem pora to nadrobić. Do następnego!

13 komentarzy:

  1. Widzę, że bardzo lubicie podróże po Polsce:) Może kiedyś zrobicie ranking najbardziej inspirujących miejsc?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry pomysl :) tylko jeszcze mamy troche do objechania ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaaaaaaaaa! Jaka piękna porcelana! Brałabym taką do siebie! :) O latawcu ostatnio też myślałam. Kolega dał na fb zdjęcia z puszczania latawca i stwierdzam, że latawce wracają do mody :) Też se takiego puszczę, a co! :) P.S. Zdjęcie Ty z latawcem kontra pani z pieskiem - genialne! Aha i... śliczni jesteście oboje :) / Agata

    OdpowiedzUsuń
  4. Byliśmy w Zamościu przy okazji weekendu w Sandomierzu i to miasto zrobiło na mnie naprawdę bardzo pozytywne wrażenie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ło matko jak piękne kubki, filiżanki, talerze...Zakochałam się i teraz będę o nich cały czas myśleć! Ale fajna z Was para :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam wszelkiego rodzaju jarmarki. Zamość, cudowne miasto!

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne zdjęcia. Może to co napisała Zainspirowana, nie jest takim złym pomysłem i warto się nad nim zastanowić :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajnie się czytało. I miło zobaczyć miejsca, które też kiedyś odwiedziłam - Zamość to według mnie jedno z ładniejszych miast w Polsce, a i tę kapliczkę dane mi było zobaczyć. :) Za to latawca chyba nigdy w życiu nie puszczałam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ładne zdjęcia, widzę, że mamy wspólną pasję - podróże :)

    OdpowiedzUsuń
  10. jakie piękne kubki ! cudowne :)
    a latawiec oh.. popuszczała bym ale Donko jeszcze za mały ;)
    pozdrawiam Agata - mama Donka

    OdpowiedzUsuń
  11. A wiesz, że ja też nigdy nie miałam latawca? :D Świetnie się czytało o Waszej wyprawie. Piękne zdjęcia, piękni Wy! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Super wyprawa, piękne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)