wtorek, 18 listopada 2014

Głogów - kolejna perełka

Do Głogowa trafiliśmy zupełnie przypadkiem - miasteczko całkiem niespodziewanie "wyrosło" na trasie z Kalisza do Żagania, a ponieważ z Kalisza wyjechaliśmy wczesnym rankiem odpuszczając sobie spacery po mieście - dysponowaliśmy zapasem czasu.

Głogów okazał się być naprawdę ładnym miasteczkiem. Miasto potraktowało nas niskobudżetowo, bo za wejście na wieżę tamtejszego ratusza zapłaciliśmy całą... złotówkę. Uznaliśmy zatem, że na pieniądzach im nie zależy, toteż obiad zjedliśmy w barze mlecznym. Smakowało nam tak samo dobrze jak w Kaliszu.




W Głogowie notuje się o wiele większą tolerancję dla odmiennych orientacji seksualnych niż w stolicy, bo słynna tęcza na Placu Zbawiciela płonęła już kilkakrotnie, za to w Głogowie różowy most trzyma się nadal... i jeżdżą po nim nie tylko geje!




Przypomniałam sobie przy okazji, jak było mgliście. Z Głogowa ruszyliśmy do Żagania, który zasłynął (zekranizowaną i opisaną) wielką ucieczką lotników - więźniów niemieckiego obozu jenieckiego (The Great Escape). To, co możemy zobaczyć na terenie byłego obozu jenieckiego w głównej mierze stanowi zrekonstruowany budynek baraku + zachowane przedmioty użytkowe.





Mały apel: nie mylmy stalagów i oflagów z obozami koncentracyjnymi. Może zorganizowany pod Żaganiem obóz miał pełnić funkcję propagandową, ale też żołnierze, którzy chcieli pracować - zarabiali i na dobrą sprawę (z tego co nam powiedziano) mogli oddawać się wyłącznie kabaretom i innym zajęciom. Najgorsza była jednak nuda i to, że nie mogli walczyć.




Zanim trafiliśmy do Poznania, zahaczyliśmy o Świebodzin, gdzie mieści się najstarsze Tesco w Polsce:




Najstarsze, bo powstało 10 lat przed Chrystusem...




i Nowy Tomyśl, który słynie z największego na świecie wiklinowego kosza:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)