W dzień, kiedy jestem w domu, burza mi niestraszna. Wszak nigdy nie jestem tutaj sama, po cichu więc liczę na to, że "w razie co" Lena mnie obroni. Ona pewnie liczy na mnie.
Za to nocą... budzi nas żywioł. Ten żywioł to pies. Duży pies sąsiadów, który najprawdopodobniej boi się burzy. Szczeka, ujada, biega. O spaniu przy rozszczelnionym oknie można zapomnieć. Nie mówię nawet o jego uchyleniu, ale nawet rozszczelnić się go nie da, inaczej mam wrażenie, że szczeka mi tuż pod oknem, i chociaż to bardzo niepopularne co teraz powiem, niech się ten pies cieszy, że nie mam dubeltówki. I niech się sąsiedzi też cieszą, bo nawet gdybym miała, to strzelać celnie nie umiem. Przeżyliśmy kolki, kilka zapowiadanych końców świata i wizytę szerszenia, a wykończy nas pies.
Wczoraj zainaugurowaliśmy to, co większość Polaków zrobiła już w maju, mianowicie rozpoczęliśmy sezon grillowy. Okazało się przy tym, że w połowie lipca trudno dostać grilla.
W sobotę za to Lenka miała gości. Przebieg wizyty wyglądał podobnie ;o)
A tak poza tym, czy nie odnosicie wrażenia, że tyle się mówi o problemach dorastających dzieci, a tak mało o problemach rodziców rosnących dzieci??? Lena tak szybko ze wszystkiego wyrasta, że znów musieliśmy zrobić zakupy, a jak wiecie, ja nie znoszę zakupów (nie mówimy o spożywczych). Rad nie rad pojawiliśmy się więc w H&M i zmierzamy na dział dziecięcy. Jędrek zatrzymuje mnie w pół drogi, pokazuje na wieszaki wyładowane swetrami, jakieś promocje nie z tej ziemi czy coś i sugeruje, że może coś mi wpadnie w oko, to będę kiedyś miała jak znalazł. W lipcu. Grube swetry. Ani myślę cokolwiek mierzyć, więc mówię a weź, ja sobie nakupię, a zimą to i tak już będzie niemodne, powyciągali jakieś stare ciuchy z kilku ostatnich przecen i myślą, że mi to opchną. I idę dalej, w końcu przyszliśmy tu po ubrania dla Leny. A tam obok bluzek i sukienek - fajne sweterki, w dodatku w supercenach, tyle, że jeszcze trochę na nią za duże. Mówię zobacz, bierzemy, 10 zł, akurat dorośnie jak będzie na to pora. A Jędrek że nie, że zimą to to już będzie niemodne i Lenka w tym chodzić nie będzie...
Postuluję, żeby następnym razem został w domu.