piątek, 16 października 2015

Krótka refleksja na temat związku ryb z jajkami

Jak już wiecie, opuściliśmy Mokotów jakiś czas temu, a to oznacza, że aby sięgnąć po majonez, parówki tudzież inną zdrową przekąskę nie muszę już każdorazowo pochylać się nad lodówką. Wprawdzie gdyby owa parówka siedziała w zamrażarce, no to niestety - i tak muszę. Ale zawsze można przykucnąć. No więc w tych 2 zdaniach przemyciłam pewną treść: otóż mamy normalną lodówkę. Sprzęt jak sprzęt. Jeśli kryterium wyboru lodówki w Waszym przypadku były jej parametry, kolor albo cena to podziwiam - ja patrzyłam na to, aby była możliwie jak najbardziej normalna i gładka z przodu... bo jak wiecie, stanęło na tym, że jest wolnostojąca, zatem zamierzaliśmy ją kiedyś okleić. Ostatecznie stała sobie taka smutna z jednym magnesem, więc ją wczoraj ozdobiłam resztą i wygląda dokładnie tak, jak polar z Mokotowa. Tyle, że jest wyższa.

Ma też jeden bajer: szufladę CoolSelect Zone, w której to można sobie ustawić temperaturę niższą niż w pozostałej części lodówki. Opcja faktycznie przydatna w przypadku porcji świeżego mięsa czy ryb w całości.

Jędrek zakupił wczoraj jakieś ryby. No więc podpowiadam, żeby włożył je do tej szuflady i wcisnął przycisk, który aktywuje dodatkowe chłodzenie w CoolSelect Zone. Do dzisiaj sądziłam, że tak zrobił.




A teraz pozwólcie mi na krótkie wtrącenie: pamiętam, że jak kiedyś zbierałam jajka w kurniku, to zwykle zostawiało się jedno jajko w gnieździe, żeby te mniej ogarnięte kury wiedziały, że oto tutaj jest gniazdo. W praktyce i tak te złośliwe ptaki niosły się gdzie popadnie.

To jabłko w górnej szufladzie to takie jajko-podpowiedź, gdzie wkładamy owoce, a gdzie ryby. Jędrek okazał się jednak złośliwą kurą...


poniedziałek, 12 października 2015

O książkach i czasie + cenna rada

Pomyślałam, że dawno nic nie pisałam. Już przemilczę zaległości, które w zasadzie nie mają usprawiedliwienia, ale jednak spędzając czas w domu mam takie odczucie, że doba jest dłuższa. Przypuszczam, że to się wreszcie zmieni, a jednak tak teraz jest. W zasadzie nie mamy jesieni, bo czuję się jak w zimie (może to dlatego, że liczyłam na to, że swoje kurtki i płaszcze wywiozłam do Metelina, a tymczasem ich miejscem pobytu tymczasowego okazały się Skierniewice?) Tak więc z perspektywy osoby zaopatrzonej jedynie w polar powiem krótko: zima. Podkręciłam grzanie, ale zanim się rozhula, jeszcze trochę tych herbat wypiję.
 fot. Gdzieś w okolicach Supraśla, gdzie "dobranoc" mówi się jedynie szeptem

Podłączyłam dysk zewn. celem sprawdzenia, jak duże te zaległości są. Przypadkiem odkryłam, że na dysku są już zgrane moje stare zdjęcia, które do tej pory były jedynie na moim laptopie. To dowodzi, że Jędrek daje staruszkowi już niewiele życia. Wprawdzie trzeba się trochę bardziej nad nim pochylić, bo ekran nie wariuje tylko w konkretnym ułożeniu, jednak na moje oko to nie jeszcze nie czas, by strugać mu dębową skrzynkę.

Teraz odnośnie książek. Znalazłam romans wszech czasów: "Miłość w czasach zarazy". Próbując ustalić, czy mam ją od kogoś, kupiłam, a może jak czasem bywa zalegam ze zwrotem w jakiejś bibliotece zajrzałam na tył. Pieczątki biblioteki nie znalazłam, dedykacji również. Nieopatrznie przeczytałam za to ostatnie zdanie, które jak mi się wydaje - wiele wyjaśnia. Od 2 godzin zastanawiam się, czy mam zaczynać czytać...

A na koniec dobra rada niedoszłego pedagoga (było nie było ;)): Jak macie łóżko o wymiarach 160x200, to pościel sobie kupcie 200x220. Będzie w sam raz. Ale jak posiadacie łóżko innej wielkości to nie wiem :)