poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Lena w mieście doznań

Wystarczyły dwa chłodniejsze dni, aby Lena nabyła zestaw ubranek na jesień. Bo ze wszystkiego wyrasta. Tymczasem mamy nawrót upałów. Znów jesteśmy w punkcie wyjścia.

Zapowiadałam archiwalne zdjęcia z podróży poślubnej, tymczasem w miejsce tamtych mam kilka najświeższych z weekendu w pewnym mieście, do którego lubimy wracać. Kto wie, może Lena też je polubi...











środa, 17 sierpnia 2016

Skórzana rocznica ślubu




Podobno trzecia rocznica ślubu to tzw. skórzana. Przed godziną składałam już zamówienie na Maserati w skórzanej tapicerce, ale uzmysłowiłam sobie, że Jędrek ze skórzanych rzeczy najbardziej lubi masaż. Karku albo głowy - więc zmieniłam plany i będzie masaż skóry głowy.






Ten facet po prawej wygląda jakby niczego w życiu nie przeskrobał, tymczasem jego największą wadą jest to, że nie zamyka szaf (!) Nie macie pojęcia, jakie to irytujące dowiedzieć się o tym po kilku latach znajomości, ponieważ do niedawna jedynym własnym meblem był taboret.

Odgrzebałam zdjęcia sprzed trzech lat i tak oto trafiłam na folder o nazwie "podróż poślubna". Zdjęcia nigdy nie publikowane. Perełka. Wrzucę w kolejnym poście... a tymczasem kilka kadrów z sesji poślubnej:



Zdjęcia z samego ślubu były publikowane w postach: Wrażeń ze ślubu i wesela część I, część II, część III i część IV.

Jutro za to Lena kończy pół roku. Od tygodnia rozszerzamy dietę - próbuje zabawek, książek, gazet, nie pogardzi opakowaniem witamin. Makulatura jest zdecydowanie w jej guście. Marchewka - be. Burak - be. Ma jednak ten komfort, że jest tylko dzieckiem, więc ma prawo odmówić jedzenia warzyw, których nie lubi.

Kurczę, Jędrek w dalszym ciągu odmawia zarówno marchewki jak i buraka.

niedziela, 7 sierpnia 2016

Schyłek XX wieku na Lubelszczyźnie

7 sierpnia 1988 roku, w niewielkim mieście na wschodzie Polski, tuż przy granicy z Ukrainą przyszłam na świat ja. Mama Leny. Żona Jędrzeja. Jedynie starszyzna rodu wie, jakim byłam niemowlęciem, wszak z tego okresu nie zachowało się ani jedno zdjęcie. Być może to dobrze. Być może. To pozwala mi twierdzić, że moje dziecko jest do mnie podobne. Z pewnością jest dużo ładniejsze. Ma urocze dołeczki w policzkach i cudownie się uśmiecha.




Dziś dzień wyjątkowy, więc śniadania do łóżka nie dostałam. Upiekłam za to tort. Malaga, tikitaki i kasztanki. Nie wiem, jak mi wyszedł, więc jeżeli chcecie złożyć mi życzenia, to proszę jedynie o to, aby nas brzuchy nie rozbolały od tej słodyczy. Wszystko inne mam :o)




poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Tour de Łódzkie

Wczoraj Lenka miała dzień odwiedzin babć. Odwiedziła prababcię (tę, do której oba dżipiesy zgubiły drogę) i babcię (tę, która do zmiany rosołu w dowolną zupę potrzebuje dokładnie 2 minut. Ewentualnie "minuta osiem").

Następnie przećwiczyła wiązania pareo, których w piątek uczyła Macademian Girl:



Ostatniego nie zdołałyśmy zaprezentować, bo modelka zabrała się za degustację pareo. Takie czasy, że modelki niewiele jedzą, więc cieszmy się, że ta przynajmniej nie grymasi.