czwartek, 5 listopada 2015

Dynia nam zgniła

Tydzień temu wydrążyłam i wycięłam dynię. Po raz pierwszy w życiu, a twarda była skubana i duża. A do dyspozycji jedynie Jędrkowy nóż wieloczynnościowy... ale poszło całkiem nieźle:




mina trochę mi zrzedła, kiedy sąsiedzi wystawili swoje dzieło:




Na wypadek, gdyby w okolicy istniał zwyczaj obławiania się cukierkami zakupiliśmy kilka sztuk obrzydliwych cukierków przypominających ludzkie oczy, ale po fakcie okazało się, że kiedy dzieci chodziły, to my byliśmy w sklepie. Także oczy zapewne trafią do Jasia.

A dynia... no cóż. Już w poniedziałek oczy zarosły jej kożuchem, w efekcie we wtorek, pierwszym możliwym rzutem pojechała na wysypisko.

Tymczasem zobaczcie, jaką piękną mamy jesień w Podkowie Leśnej: