Dzisiaj będzie o tym co zmarźluchy lubią najbardziej, czyli o gorących kąpielach termalnych w środku zimy, a ponieważ w tym roku odwiedziłam także Termy Białka - mogę pokusić się o małe porównanie. W Bukowinie pluskaliśmy się w piątek, a w Białce w sobotę. Które wybrać? Postaram się to trochę rozjaśnić.
Termy Bukovina
- sporo atrakcji jak na 1 obiekt
- kilka basenów zewnętrznych [niestety jeden z fajniejszych bulgotników w strefie dla dzieci (chłe chłe)] był nieczynny. A tak na niego liczyliśmy!
- jeden basen zewnętrzny bardzo duży z wodą o temp. 36 stopni Celsjusza, w którym naprawdę można się wygrzać!
- 2 duże zjeżdżalnie czynne zimą - w jednej w ubiegłym roku Jędrek się poobijał i opił wody, a ja musiałam wychodzić na czworaka, bo niestety nie nabrałam wystarczająco dużej prędkości, aby wypluła mnie siła wyrzutu (to z pewnością przez mą filigranową sylwetkę ;o) niestety strasznie oblegane, w kolejce "zmarnowałam" 25 minut
- duża wspólna i w sumie funkcjonalna szatnia
- niestety zimą nie ma opcji, aby wyjść z basenu na zewnątrz (chyba, że na schodki, które są otaśmowane)
- wszystko w jednym miejscu, ale właściwie cały kompleks ogranicza się do zespołu basenów i plaży (?) latem
- fajne nazwy poszczególnych basenów (Cepersko płań, Jaskinia nad Porońcem, Banior basisty)
- dzika rzeka na zewnątrz działała strasznie anemicznie
- kompleks, do którego naprawdę łatwo trafić, przypominają o tym zarówno reklamy wielkoformatowe jak i wskazówki w samej Bukowinie
- za 2,5 godziny zapłaciliśmy 69 zł od osoby
- baseny rozlokowane na kilku piętrach, co wymaga spacerowania prowadzącymi do nich korytarzami (ale tego chyba nie można było uniknąć ;)
Termy Białka
- 3 zjeżdżalnie, z których polecam pontonową - jest świetna! Miałam tylko trochę duży ponton, no ale taki akurat był na stanie. Dzieciak, który zjeżdżał przede mną, chyba musiał się w nim schować cały...
- oprócz kompleksu basenowego spore zaplecze innych "atrakcji" - stok z wyciągiem, karczmy, sklepy, budki z jedzeniem itp.
- temperatura wody w basenach zewn. zbliżona (w sumie niczym się od siebie nie różnią), za to można wyjść całkiem na zewnątrz i np. natrzeć się śniegiem
- podział na 2 strefy - głośną i cichą, ale już chcąc skorzystać z masaży trzeba przejść przez bramkę (co jest płatne), zatem trzeba być zdecydowanym na konkretny zabieg - inaczej "odpikniesz się" na darmo (chyba, że wykupisz konkretny pakiet VIP, spa czy jakoś tak)
- atrakcyjna oferta cenowa (przy kasie zostaliśmy poinformowani o tym, że łapiemy się na wieczorny pakiet, zapłaciliśmy więc po 39 zł za 2 godziny (a normalnie ceny jak w Bukowinie - 65 zł)
- na zewnątrz działająca dzika rzeka, nawet szybka
- w damskiej szatni pod prysznicami zabłąkał się jeden osobnik płci męskiej i chyba nawet się nie zorientował :/
- w środku fajna sztuczna fala, dodatkowo mała grota sztucznej fali przy dzikiej rzece na zewnątrz (strasznie pomiatało ludźmi - nie testowaliśmy. Jędrek nawet był gotów, ale była zbyt oblegana, można było dostać cudzą głową w swoją głowę. Bolą wtedy obie, ale bardziej czuć tę drugą ;o)
- w środku nie ma systemu zmiany miejsc na stanowiskach masujących (w Bukowinie jest), przez co kiedy ktoś zdążył przykleić się do "swojego", to nie ma opcji, że zwolni miejscówkę. I w tym miejscu przypomniał mi się stały bywalec jacuzzi na Inflanckiej...
- słabo rezreklamowane miejsce - za pierwszym razem trudno nam było trafić
- zimą czynne aż do 23:00
Jeden z planów zakładał odwiedzenie term na Słowacji, ale zostawiliśmy je na bliżej nieokreśloną przyszłość. Szaflary jeszcze nas nie zachęciły (może kiedyś?), a tak już zupełnie podsumowując to Jędrkowi do gustu bardziej przypadła Białka (ale Jędrek to Jędrek, wiadomo :P)
W sumie trudno zdecydować, gdzie jest fajniej. W Białce nie podoba mi się ten wyraźny podział na strefę głośną i cichą (swoją drogą nie zapamiętałam, czy w głośnej w ogóle leciała jakaś muzyka, bo w Bukowinie owszem), zwłaszcza to, że trzeba przedostawać się przez bramki. W obu miejscach można nabijać sobie na zegarek zamówienia w drinkbarze. Dodatkowo w Białce w holu można zrobić pocztówkę z fotobudki. Trochę niefortunne i otwarte jej ustawienie powoduje, że na widokówce można zyskać mistrza drugiego planu, a raczej jego tył...
No dobra, ja też jestem za Białką, chociaż do Bukoviny mam jakiś sentyment.
Super czyta się taki wpis :)
OdpowiedzUsuńGarść cennych informacji dla nieoświeconych. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń