Byłam pierwszy, ale na pewno nie ostatni raz! I polecam wykonać ją tutaj:
I byłoby wielkim niedopowiedzeniem gdybym napisała, że to była przyjemna wizyta. Ręce Łukasza Kropskiego są stworzone do masażu głowy! W trakcie zamknęłam oczy i byłam przekonana, że moją głowę przejęła jakaś drobna dziewczyna, bo w to, że tak delikatny masaż głowy może wykonać facet normalnie trudno uwierzyć.
Już miałam napisać "ciężko uwierzyć", alem sobie wczas przypomniała rozmowę Aśki z Agatą:
Agata: po prostu ciężko jest mi u Ciebie znaleźć...
Aśka: Agata - trudno! Trudno ci może być!
Agata: Co trudno?
Aśka: Jak nie możesz czegoś znaleźć to ci jest trudno, a nie ciężko. Niczego nie dźwigasz!
Do domu wróciłam w bardzo dobrym nastroju i choć może przesadą byłoby twierdzenie, że włosy są teraz och i ach, ale na pewno lepiej się z tym czuję. Jędrzej też był zadowolony z efektu. On wizualnej zmiany nie dostrzegł, ale wystarczyło mu moje ucieszenie ;o)
To jeszcze taka mała dygresja. Dawno dawno temu, kiedy jeszcze nie byliśmy małżeństwem ani nawet narzeczeństwem, kiedy jeszcze nie było tego bloga, a ja wynajmowałam maleńki pokoik na Woli, umówiliśmy się na po pracy, a dzień wcześniej podcięłam włosy. I to tak w sumie drastycznie, bo z długich (to klasyfikacja fryzjera, moim zdaniem były półdługie) ścięłam je tak do brody. Pukanie do drzwi, otwieram, zapraszam i widzę, że Jędrzej zauważył zmianę. Skomplementował mnie już od progu, wchodzi i mówi jak to ślicznie wyglądam, więc na fali zachwytów obracam się i upewniam raz jeszcze, że korzystnie mi w takiej długości, po czym pytam, czy serio fajnie wyglądam i służy mi zmiana. Jędrzej uparcie twierdzi, że tak. I wtedy dopiero pada pytanie: "Nowa bluzka?"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)