Pierwszy rok życia to zdecydowanie rok przełomowy. Trudno sobie nawet wyobrazić zmiany, jakie można poczynić w 365 dni - wydaje się, że jeszcze tak niedawno walczyliśmy z kolkami, obserwowaliśmy, jak wyrzynają się pierwsze ząbki, jak uczy się chwytać grzechotkę, potem siada, samodzielnie je, śmieje w głos i raczkuje z zawrotną prędkością. Dziś już nawet nie można iść dłużej w zaparte, że sylaby ta-ta to tylko proste do wymówienia słowo, kiedy Lena wykrzykuje je ilekroć tata wraca do domu albo dzwoni... Ta-ta to po prostu Tata. Muszę to wziąć na klatę. Cóż z tego, że ile razy zniknę Lenie z pola widzenia jest płacz, skoro dziecko i tak najchętniej mówi tata...
* z bukietem od Kacperka :)
Lena bardzo lubi towarzystwo dzieci, więc choć sąsiedzi zwykle wychodzą od nas z płaczem, Dawid wciąż woła, że idzie do Lele...
Wszystkiego najpiękniejszego dla Leny :)
OdpowiedzUsuńFajnie :)
OdpowiedzUsuńCzas leci nieubłaganie... i mam wrażenie, że rokrocznie coraz szybciej
OdpowiedzUsuń