czwartek, 27 lutego 2014

Jedni wielbią dietę Dukana, drudzy pączki w kształcie tukana...

Zaproponowałabym domowe pączki, ale z 5 kopiastych talerzy w domu zostały ze 4 sztuki... reszta poszła do Edi i do tvp, gdzie konkurowały z pączkami od Sweet Home i od Bliklego. U mnie (ponoć) wygrały starcie, natomiast mistrzowi nie chciałabym psuć renomy. Kształty pączusi serowych zaskoczyły nas samych - właściwie to dlaczego w andrzejki nie wróży się z pączków? Taki słoń morski, tukan czy palczatka muszą coś znaczyć. Cóż, nie byłam w stanie nad tym zapanować.




A teraz garstka faktów i mitów:

1. Tak, zjadłam pączka w tłusty czwartek. Właściwie jadłam je już w tłustą środę
2. W żaden sposób nie wspomogłam przemysłu cukierniczego
3. Owszem, zjadłam więcej niż jednego pączka
4. Liczba pączków, które zjadłam nie przekraczała dziesięciu
5. Do ich przygotowania wcale nie użyliśmy 2 kilogramów mąki, o których Jędrek powiedział Cioci. Jędrek ma tendencje do redundancji.
6. Tylko jedno z powyższych zdań jest faktem.
7. Jedno z powyższych zdań jest mitem.

Mam nadzieję, że nikt nie choruje dziś na wyrzuty sumienia z powodu obżarstwa. Jeśli choruje z przejedzenia to inna sprawa. Nie trzeba było jeść bez opamiętania łasuchy wstrętne! :P

Jednak grunt to znaleźć w tym szaleństwie pozytywy. Ostatnio na przykład zauważyłam, że moja cera się lekko przesusza. Pączkowe tłuszcze na pewno wytworzą cenną warstwę lipidową, która ochroni naskórek przez zgubnym wpływem zimnego powietrza i wiatru. Właściwie to nawet już wydaje się być promiennie odżywiona i coś tak jakby przyjemnie poszczypuje... Ach, to pewnie komórki pracują na sukces :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)