Pół roku temu jeszcze nie wiedzieliśmy, że nasze zdjęcia do ślubnej sesji plenerowej robiliśmy w parku, w którym straszy, dzieją się rzeczy anormalne, a znajdujący się tam pałac ma burzliwą, aczkolwiek też bardzo interesującą historię. Maciek nas nie uprzedził, że po wywołaniu zdjęć odnajdziemy jakieś zjawy, mgiełki i tym podobne postacie... A nie, to tylko mój welon! Taki sobie żarcik ;o) Dzisiaj postanowiliśmy odświeżyć wspomnienie opustoszałego pałacu i przywieźć kilka zdjęć. Poszło nam całkiem sprawnie, w końcu dysponujemy trybem "efekt starej fotografii" hehe :D
Ale najpierw dla przypomnienia okolicy, kilka słonecznych kadrów z końcówki lata.
a teraz świeżutkie, mroczne, ale jeszcze ciepłe... zdjęcia z dziś:
Podobno (ale to podobno) w parku jest miejsce zwane cyganką, w którym potrafią zgubić się ludzie, którzy od lat mieszkają w okolicach parku i skracają sobie przezeń drogę do pracy. Kilkuminutowy spacer zamienia się wówczas w kilkugodzinne poszukiwanie wyjścia i odpowiedniej ścieżki, chociaż do domu powinni trafić w zasadzie po omacku. Nam szczęśliwie udało się uniknąć zagubienia w czasoprzestrzeni, tzn. trochę czasu zmarnotrawiliśmy w Zamościu, ale umówmy się, że to się nie liczy.
Piękne zdjęcia ! Śliczna z Was para.
OdpowiedzUsuń