Zamek otacza spory park, a ponieważ do wejścia mieliśmy kilka minut, mogliśmy go przemierzyć wzdłuż i wszerz.
Wreszcie udało nam się wejść do środka. Wyglądamy tu z Gosią jak siostry bliźniaczki :D
Zamek w Gołuchowie szczyci się historią sięgającą XVI wieku, a późniejszy swój wystrój zawdzięcza m.in. Izabeli Czartoryskiej i gromadzi wszystko to, czego wymieniona wyżej arystokratka nie ulokowała w Puławach. Być może dlatego, że elementom wystroju bliżej do Francji.
Wnętrzom nie brakuje uroku i właściwie o to musiało chodzić, bo np. wszystkie zgromadzone tam kominki pełniły jedynie funkcję dekoracyjną - nie służyły do ogrzewania pomieszczeń. Zresztą Izabela zawsze kojarzyła mi się - oprócz licznych romansów - właśnie z doskonałym wyczuciem estetyki. Nie będę wam jednak nudzić o Czartoryskich. Dzisiaj większość bardziej obchodzi kariera aktorska innej Czartoryskiej ;o)
Do zwiedzania udostępnione są piwnice, parter i piętro. Do ciekawszych punktów na pewno należą:
- klatka schodowa,
- sufit a la Hotel Lambert
- sala, w której stoi stół-katafalk Izabeli.
Odcinki 2., 3., 4. i inne - już wkrótce. Nie mogę dzisiaj wrzucić więcej, bo zabieram się za pysznego, miękkiego jeszcze świętomarcińskiego rogalika. Zostały nam jeszcze 3, a nie ma co oszczędzać na potem, bo potem będą suche. Mhm :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)