To, że pierwszym "przystankiem" na trasie jest lotnisko podpowiedziały Mu znaki drogowe, a tego, że prawdopodobnie nie spędzimy weekendu w Polsce domyślił się podczas pakowania. Bo kto normalnie upycha kosmetyki-miniaturki do przezroczystych kosmetyczek?
Tu Jędruś jeszcze nie wie, dokąd zostaje porwany. Ale tablica odlotów już to wie. Wam też zdradzam: godzina lotu: 12:50
Za to kiedy już wszystko było wiadomo, wydawał się zadowolony ;) zdjęcia wraz z opisami pozwolę sobie wrzucać partiami w najbliższych dniach, a teraz zbieramy się na "Żonę do adopcji" więc dodam tylko jedno zdjęcie sprzed Katedry Notre Dame, tak aby nie był to post jałowy (chociaż w sumie czemu nie, skoro mamy Post?):
Ciąg dalszy nastąpi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)