poniedziałek, 23 lutego 2015

Urodzinowy prezent przyjęty z aprobatą

Urodzinowa niespodzianka udała się w pełni - możliwie długo cel podróży utrzymałam w tajemnicy, w dodatku weekend spędziliśmy przyjemnie, intensywnie i ciekawie. Cel podróży Jędrek poznał na 2 godziny przed wylotem - próba wywiezienia obywatela za granicę wbrew jego woli (nawet w sytuacji, kiedy jest to mąż "porywaczki") mogłaby w najlepszym wypadku zakończyć się deportowaniem do domu.

To, że pierwszym "przystankiem" na trasie jest lotnisko podpowiedziały Mu znaki drogowe, a tego, że prawdopodobnie nie spędzimy weekendu w Polsce domyślił się podczas pakowania. Bo kto normalnie upycha kosmetyki-miniaturki do przezroczystych kosmetyczek?

Tu Jędruś jeszcze nie wie, dokąd zostaje porwany. Ale tablica odlotów już to wie. Wam też zdradzam: godzina lotu: 12:50





Za to kiedy już wszystko było wiadomo, wydawał się zadowolony ;) zdjęcia wraz z opisami pozwolę sobie wrzucać partiami w najbliższych dniach, a teraz zbieramy się na "Żonę do adopcji" więc dodam tylko jedno zdjęcie sprzed Katedry Notre Dame, tak aby nie był to post jałowy (chociaż w sumie czemu nie, skoro mamy Post?):





Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)