Dobrze byłoby też nie robić sobie zaległości z poprzednich lat. No dobra, książek jeszcze nie oddałam. Ale po Nowym Roku już zwrócę :)
Listopadowe weekendy w Poznaniu to już swego rodzaju tradycja, którą w pewnym sensie i w pewnym momencie podsycił Jędruś. Ale i do tego wkrótce dojdziemy :)
11 listopada wypadł na tyle fortunnie, że obyło się bez urlopu. To dzięki temu ani na moment nie musieliśmy opuszczać swoich miejsc pracy. Uf uf! ;)
Polecamy pieczone kasztany - smakuje to jak hybryda ziemniaka z orzechem włoskim, ale jedzone na ciepło ma swój niebagatelny urok. Przestrzegam jednak damy - ciężko się je obiera. Jeśli posiada któraś paznokcie zadbane, świeżo umalowane, lub po prostu chce, by pozostały w swoim kształcie - lepiej nie podważać skórki bez nożyka. Dziadostwo nie dość, że smoli i brudzi, to jeszcze wyjątkowo ciężko odchodzi!
A teraz trochę fotek z samego Poznania, na początek starówka. Zapewne wiele osób miewa tak, że kiedy wraca w to samo miejsce i ma w pamięci jakieś kadry zdjęć, dostrzega różnice. I tak chociaż poznański ratusz się nie zmienił, a i pora roku jest dokładnie taka sama - wędrowaliśmy tam i siam w miejsca. które odwiedzaliśmy poprzednio.
W Poznaniu, kiedy zawędruje się na ulicę Sierocą (bardzo blisko rynku) warto zajrzeć do małej knajpki - Cafe Secret. Wprawdzie wstąpiliśmy tylko na grzańca, ale było cicho, pusto i przytulnie. Zapamiętaliśmy przemiłą właścicielkę lokalu, ale szczególnie zachwyciły nas naścienne malowidła. Wszystko jest zrobione ze smakiem, ściany zostały ozdobione przez młodą dziewczynę, która, jak się dowiedzieliśmy, chce studiować na ASP.
Ostatnio byłam na warsztatach u Kasi T, zatem wykorzystam zdobyte umiejętności:
Sweter: znoszony Jędrka (taki, którego nie chce)
Getry: H&M, kolekcja cośtam cośtam
Buty: Ryłko
Dodatki: cholera, wiedziałam, że o czymś zapomniałam!
Okolice Poznania - czyli co odkryliśmy tym razem
Piramida w Łaziskach
Zamek w Gołańczy
najstarszy drewniany kościół w Polsce
...najstarszy zdaniem mieszkańców Tarnowa Pałuckiego ;o)
Bifurkacja rzek w Wągrowcu, a po polsku ich skrzyżowanie:
Wracając jednak do samego Poznania, odwiedziliśmy też Muzeum Instrumentów Muzycznych:
gdzie znajduje się odlew twarzy i dłoni Fryderyka Chopina:
a z okien widać kamienice:
Główne cele podróży
Cel nr 1 - ROGALE ŚWIĘTOMARCIŃSKIE
Jak zwykle przepyszne:
Cel nr 2 -KŁÓDKA
I tak właśnie doszliśmy do sedna... Tu przed rokiem Jędrkowi gruchnęło coś w rzepce i nieoczekiwanie ukląkł przede mną, poprzedzając to dziwacznymi zapytaniami. Nie bardzo wiedziałam o co Mu chodzi, ale jak się okazało po niespełna roku - obok najprawdziwszego z prawdziwych diamentu pozwoliłam sobie dołożyć jeszcze jedną ozdobę. I tak oto jesteśmy małżeństwem, z ponadczteromiesięcznym stażem. Sceneria jest urocza nie tylko na oświadczyny, lecz także jeśli chodzi o wszelakie sesje fotograficzne. Statyw też spełnił swoje zadanie.
Kłódka jest w kolorze niebieskim, gdyby ktoś ją odnalazł na moście (opisy powinny zasugerować, że egzemplarz jest nasz) prosimy ją od nas pozdrowić. Zbliżenia na dedykację postanowiłam nie robić, bo... to by o nas za dużo powiedziało ;) Ale zawsze można ją tam odnaleźć. I pozdrowić :)
Pilnowałam jej przez całą noc:
aż do rana!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)