Szpitalne jedzenie wcale nie wygląda tak źle, jak smakuje. Wróć. Szpitalne jedzenie wcale nie smakuje tak dobrze, jak wygląda.
No więc nadaję do Was ze szpitala ;) Nie pytajcie co mi jest, bo i tak Wam nie powiem, a gdybyście się planowali o mnie martwić (absurd, wiem :P), zaklinam - nie czyńcie tego. Jest mi tu całkiem dobrze. Nie jest to moze hotel najwyższych lotów, ale aktualnie mam pokoj typu twin z dostawką, nie ma co narzekać, w dodatku z widokiem na lądowisko dla helikoptera. Przypadek? Nie sądzę. No dobra, życzyłabym sobie wyższego standardu w łazience, ale jak pewnie wiecie nie jestem szczególnie wybredna. Całe szczęście na oddziale ani jednego chlopa, więc nie będę tu zgrywac Paris Hilton, że mi brak klucza do pokoju kąpielowego robi jakąś różnicę. Wczoraj salowa mnie pocieszyła. Że jak jej się zdarzyło leżeć w tym szpitalu 20 lat temu, to karaluchy się ustawiały szerokimi kolumnami. I że daje słowo, nie został ani jeden osobnik. No mam nadzieję, szkoda, gdyby mi buszowały w czereśniach. Wtedy bym strzeliła focha, a tak to nie narzekam.
No dobra, narzekam. Na nudę! Wypisali dziś dziewczynę, towarzyszkę mojej doli. Przeczytałam Wysokie Obcasy Extra (no przecież nie powiem, że jakiegoś szmatławca) i z nudów teraz piszę. Tak, temu właśnie zawdzięczacie ten post ;)
I z nudów Wam pokażę moje śniadanko:
i kolację:
Tak, nie mylicie się, nic ich nie różni, nic, poza godziną serwisu. Swoją drogą Pani nazwała posiłek serwowany o godzinie 16:50 kolacją... ja tam się jeszcze nie kładę :/ Ach a herbata jest słodzona z urzędu. No skandal :P (Nie, nie marudzę).
Poza tym mam wrażenie, że nikt mnie tu nie rozumie. Kupiłam w sklepiku wodę niegazowaną, dostałam gazowaną. Co tam, że dwa razy prosilam o NIEgazowaną. Dobra, nie marudzę. Norwida też nie rozumieli współcześni mu. Nie żebym się jakoś dopominała, ale może za 100 lat ktoś zechce wydać te wpisy w jakimś gustownie oprawionym tomiku? Na wszelki wypadeczek zawczasu przygotuję erratę. Postaram się, żeby nie była obszerniejsza od tejże marnej treści.
Zdrowia Wam życzę i pamiętajcie, jakkolwiek byście się nie czuli: najbardziej chora jest służba zdrowia. Dziękuję.
Obiad nawet nie taki zły...
OdpowiedzUsuńobiad mniam: sosik, ryż, mięsko, szkoda tylko, że wygląda tak jakby przed podaniem salowa dwa razy wymieszała to co jest na nim swoim paluszkiem, pewnie by stwierdzić, że nie jest jeszcze taki zimny i nadaje się do podania
OdpowiedzUsuńNie no dzięki. Jutro nie jem obiadu :P
UsuńCo za różnorodność haha :D Mogli chociaż serka dać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę zdrówka!
Ja zycze zdrowka a ze szpitalnego menu najbardziej ochydne cos to bylo bialko jajka pokrojone w kosteczke(zoltka brak). Na pierwszy rzut oko wygladalo jak twarog. Zapach jednak przywolal mnie do realiow, a co bylo po tym jak to sprobowalam myslac,ze to ser nie bede pisala..Blehh!Zdrowia!!!!
OdpowiedzUsuńTo ja tez nie bede opowiadac swojej reakcji po sprobowaniu pierwszego dania czyt. czerwonego barszczu... Ktos go chyba dobrze poslodzil :P
UsuńLiść sałaty- wypas! :)
OdpowiedzUsuńNiby wczesna kolacja ma sens, niby niewielkie racje żywieniowe - tak samo... Tylko powinny być jak najbardziej wartościowe, by dostarczyć regenerującemu się organizmowi wartości odżywczych, a tu warzyw próżno szukać... A to coś wędlino-podobne aż strach jeść.
OdpowiedzUsuńPrzykre, że szpitale w naszym pieknym, europejskim kraju, szczycą się brakiem karaluchów. Brzmi to jak opis szpitala w całkiem innych rejonach świata :(
zdrowiej!:*
OdpowiedzUsuńBędę :)
UsuńŚniadanie i kolacja ma MOC w stylu zabawy "Znajdź 5 szczegółów, którymi różnią się obrazki" hehe :)
OdpowiedzUsuńAbyś szybko wróciła do zdrowych!
O 16.30 to się pije kieliszek szampana z truskawkami, a nie je kolację... Aberracja zupełna. Ja muszę zjeść ok. 20.00 coś małego bo po prostu nie zasnę z głodu. W szpitalu musiałabym mieć wiecznie suchy prowiant pod ręką. Odpukać. Zdrowiej:)
OdpowiedzUsuńDorzuciłbym pomidora i fioletowej cebuli do kolacji i śniadania :-P.
OdpowiedzUsuńAj... nie wglądają tak źle te Twoje posiłki!
OdpowiedzUsuńPamiętam jak dzień po pierwszym porodzie na śniadanie dostałam bułę (nie chleb, bo dieta po cesarce...) i serek topiony:D A na kolację jakąś podejrzaną parówkę:D
A na trochę nudy i samotności mam całkiem sporą ochotę teraz, otoczona dwójką intensywnych dzieci. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
I zdrowiej!
Nie ma już służby zdrowia. Teraz jest ochrona zdrowia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aj, a pielęgniarki po staremu mówią :)
UsuńJa jestem wegetarianką i gdybym wylądowała w szpitalu, to chyba ktoś by mi musiał donosić posiłki, bo inaczej bym kompletnie miała co jeść xd Zdrowia!
OdpowiedzUsuńhah, bez urazy, ja serio współczuję pobytu w szpitalu ale dawno się tak nie uśmiałam jak zobaczyłam zdjęcia jedzenia. przypomina mi się moje zawijanie w ręczniki papierowe rozgotowanej całkowicie marchewki podawanej do obiadu, później całego obiadu. szkoda że takie standardy, po roku w anglii jak pracowałam i rozmawiałam z kobietkami mającymi dzieci to kobieta po porodzie ma w szpitalu dostępne wszystko, może zamawiać lody, pyszności do wyboru a pielęgniarki trochę jak kelnerki. tam ogólnie na jedzonko nie narzekają, bo nie ma na co. ciekawa jestem szczerze takiego więziennego obiadu czy śniadania, tak aby porównać z tym szpitalnym-tradycyjnie polskim.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia! :)
Patrycja
www.sszzansa.bloog.pl
zyczę duzo zdrowia, żebyś ni musiała już dłużej przebywać w szpitalu... Te miejsca zamiast leczyć ludzi w ogóle o nich nie dbają..
OdpowiedzUsuńObiad wygląda przyzwoicie :)
OdpowiedzUsuńPowrotu do zdrowia życzę! Aż dwa razy sprawdzałam czy między kolacją, a śniadaniem faktycznie nie ma różnicy xD Nawet ten liść sałaty.... jakiś taki.... identyczny xD melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŻyczę powrotu do zdrowia, abyś mogła się cieszyć letnimi dniami i porą wakacyjną :)
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do domowych obiadów, śniadań i kolacji życzę:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że humor Ci dopisuje i z tego doświadczenia wynika coś dla nas - wspólnota losu. Przecież każda z nas z różnych powodów choć raz tam była i wie o czym piszesz. Szybkiego powrotu do domu!
OdpowiedzUsuńOstatnio śledzę na facebooku grupę, albo fanpage, gdzie ludzie wrzucają zdjęcia szpitalnego jedzenia. Twoje wygląda całkiem nieźle :P tylko mogliby śniadanie i kolację urozmaicić trochę :) dużo zdrowia!:)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia i lepszych smaków na talerzu ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię czytać :) Powinnaś zostać pacjentką roku, podziwiam Cię za ten optymizm i dystans do wszystkiego. U mnie szpital budzi średnie skojarzenia. Powrotu do zdrowia kochana!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już doszłaś do siebie. :) Śniadanie i kolacja rządzą!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz, maturę zdałam całkiem dobrze. :-))
Zdrowia!
http://fallenna.blogspot.com/
Ej no obiadek na wypasie, nie marudź ;) Miałam wątpliwą przyjemność leżeć kilka razy w szpitalu i w życiu mi się taki obiad nie trafił... do dziś pamiętam zupę marchewkową (czyt. rozgotowaną marchewkę w wodzie) a na śniadanie zawsze była taka sama kromka chleba, ten sam kawałek masła i kupa dżemu. Także naprawdę masz nieźle ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja jak byłam w szpitalu, to i jedzenie smakowalo :))
OdpowiedzUsuńwww.julinkowo.pl
Ja miałem okazję spróbować szpitalnej kuchni dwa lata temu. Nie było tragedii szczerze mówiąc. Jedyne co mnie najbardziej bawiło to "bułka z chlebem". I faktycznie, kolacja o godzinie 16 to przesada. No, ale w końcu to nie żadne wczasy, co nie? :)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrowia.
http://brewilokwencja.blogspot.com
Aż zgłodniałam, serio :), ale ja wiecznie głodna ostatnio chodzę ;)
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę ;)
Zdrówka :-*
OdpowiedzUsuńBeata, mam nadzieję , że nie tylko z nudów zajrzałaś na Skopelos ;) .Bardzo dziękuję za miłe słowa, wracaj piękna dziewczyno na rodziny łono.Dość "leżakowania" <3
OdpowiedzUsuńEh...
OdpowiedzUsuńDużo, dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńSzpitalne jedzenie to jakaś porażka...
Jak byłam w szpitalu po porodzie chciałam zostać wypisana do domu jak najszybciej. Siedzenie w łóżku i użeranie się z personelem mnie wykańczało. Na jedzenie jednak nie narzekałam;>
OdpowiedzUsuńŁoo Jezu, nie warto chorowac :) Zaraz mnie to czeka na porodówce, zgroza, poprosze S. za wczasu, żeby coś przyniosł...
OdpowiedzUsuńWitaj, rozumiem co masz na myśli, zdarzyło się i mi zaliczyć podobne sytuacje, ale najważniejsze że masz w tym wszystkim odpowiedni dystans i poczucie humoru. Wszystkiego dobrego Beatko, mam nadzieję że u ciebie, na tą chwilę wszystko już ok. pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNie ma co full wypas żarełko na pewno wyjdziesz ze szpitala grubsza niż przyszłaś.
OdpowiedzUsuńzdrówka życzę
obiad jeszcze jeszcze, ale po takim śniadaniu chyba bym z głodu do obiadu nie dotrwała...
OdpowiedzUsuń