Są takie chwile sprzyjające mniej, bardziej lub wcale temu, żeby do czegoś wrócić. Można wracać autobusem, na boso albo nad ranem, można wracać nawet po pijaku albo po dwóch. Ale ja nie o takich powrotach chciałam dzisiaj napisać. Czasami wracam myślami do miejsc, w których było mi fajnie. To nie musi być miejsce odległe od tego, w którym obecnie jestem, bo przecież nikt za mnie nie zdecydował. Jeśli za czymś tęsknię, to za rzeczami, których nie doświadczyłam. To chyba jest w porządku.
Każda wędrówka, także ta myślowa, jak sądzę nas ubogaca. I tak siedzimy wczoraj wieczorem, w sytuacji niesprzyjającej wcale, na dworcu, godzina dość późna, bo już po 21:00, czekamy na pociąg. Ostatni. Zmęczona, zziębnięta i z bólem brzucha (tak to jest, jak się lody popija gorącą białą czekoladą) i poirytowana czekaniem, próbuję się ogrzać od środka. I przychodzi mi na myśl sytuacja dość analogiczna, aczkolwiek bardziej traumatyczna niż wczoraj, więc zamierzam się ją pocieszyć.
- a pamiętasz, jak siedzieliśmy kiedyś na dworcu w Gdańsku, po koncercie José Carrerasa, czekając na nocny pociąg do Warszawy?
- Pamiętam. Spałaś między żulami.
No tak. Jędrek też ma bogate wspomnienia.
Nie prowadziłam jeszcze wtedy tego bloga, a zdjęcia upychaliśmy w albumie (no niech będzie: na dysku). Tak Gdańsk i Sopot wyglądały 3 lata temu - przypuszczam, że wygląda tak i dzisiaj. Tak 3 lata temu wyglądaliśmy my. Zdecydowanie przybyło nam zmarszczek. No i ogłady (wracamy wszak z Carrerasa):
Zdobyliśmy certyfikaty zdobycia latarni morskiej, ale szczerze? Małe rozczarowanie...
A czy Wy też macie takie miejsca na mapie Polski (albo świata), do których chcielibyście wrócić? Co Was w nich urzekło? Podzielcie się, chętnie się zainspiruję! <3
My z mezem najchetniej wrocilibysmy do Paryza.Mamy tam swoje male wydarzenia;)) wspomnienia sa zawsze piekne i trzeba je pielegnowac;)!
OdpowiedzUsuńToczy mnie robak ciekawości, co też sie wydarzylo w tym Paryzu... ;)
UsuńJa najchętniej wróciłabym na Lazurowe Wybrzeże. Pola wrzosów, odcień wody, jedzenie... Bardzo dobrze wspominam dni w tamtych rejonach, teraz zabrałabym tam męża :)
OdpowiedzUsuńhttp://bellazpociagu.blogspot.ie/
A ja czasem chciałabym wrócić nie do pewnego miejsca, w którym byłam, ale do czasu, który miałam okazję przeżyć:) Taki czasem jest szkoła średnia- niby czas wstępnej dorosłości, ale taki nieco dziecinny:D No i wtedy poznaliśmy się z M.
OdpowiedzUsuńA miejsce? Też na pewno jest ich mnóstwo. Najbardziej tęsknię za Rzymem. Od kiedy tam byłam pokochałam Włochy- język, kulturę, historię... Dosłownie wszystko. Dlatego kiedyś koniecznie musimy tam wrócić razem. Chciałabym abyśmy we Włoszech mieli taką naszą ostoję:)
A w Polsce? Zawsze będę miała sentyment do Bieszczadów:)
Oj są takie miejsca. Szczególnie tęsknie, gdy mnie tam nie ma :D tak to już jest. Teraz musimy odczekać, aż córa podrośnie i wtedy wrócimy do podróży.
OdpowiedzUsuńZawsze z utęsknieniem będę wracać na Hvar, to miejsce naszej podróży poślubnej, mamy stamtąd wiele wspomnień, wiele zdjęć. W tym roku robimy sobie przerwę, ale za rok wracamy tam z Córeczką ;)).
OdpowiedzUsuńBieszczady.
OdpowiedzUsuńTam udaliśmy się na Nasze pierwsze wakacje,
po 3 tygodniach znajomości, hihi
Łódź kocham całym sercem
OdpowiedzUsuńKazimierz! :) To takie urocze miasto :)
OdpowiedzUsuńSycylia :) Muszę, po prostu muszę tam powrócić. No i moje ukochane góry i Podhale, gdzie wybieram się, gdy tylko mogę.
OdpowiedzUsuńMiło mi popatrzeć na wasze buzie i foty :) Macie inspirujące twarze :) Już widzę, że w teatrze, na scenie, moglibyście razem zagrać wiele ciekawych ról. Plastyczność duszy jest w was. P.S. Najchętniej odwiedzam Trójmiasto, więc jak widać chyba mamy coś wspólnego :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJędrek to by się nawet nadawał, ale ja chyba nie bardzo ;o) ale dziękuję Ci za taki komplement, bo pierwszy raz mam okazje uslyszec taka rzecz, co jest bardzo mile :)
UsuńFajne minki:-) urzekly mnie uliczki Starego Miasta w Pradze. Chciałabym w niedalekiej przyszłości pojechać tam znów. Uwielbiam Gdańsk i niemal co roku spędzam w nim kilka dni. W tym roku będą to ostatnie dni lipca. Zahaczymy o jarmark i Hel :-) Często wracam do studenckiego mieszkania, siadam na lawce na przeciw okna pokoju, w którym spędziłam ostatnie 4 lata studiów. Rozmyslam, wspominam i idę dalej :-)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia! :-)
Świetny tekst. Fajny styl. Dobrze napisany. Mogłabym czytać i czytać. "Można wracać autobusem, na boso albo nad ranem, można wracać nawet po pijaku albo po dwóch." Strasznie podoba mi się to zdanie. Ale do rzeczy:
OdpowiedzUsuńDobrze jest mieć fajne wspomnienia i do nich wracać. A fajni ludzie, gdziekolwiek pojadą, będą się dobrze bawić :)
Cieszę się, że Ci się u mnie podoba :) zaglądaj kiedy chcesz :)
UsuńZdjęcia przeurocze. Mnie osobiście strasznie ciągnie do Krakowa i gór :P Przygody z pociągami - mam ich mnóstwo i każdą uwielbiam. I chyba mnie zainspirowałaś.
OdpowiedzUsuńMasz przecudną twarz:)
OdpowiedzUsuńJa z chęcią pojechałabym do Zakopanego. Byliśmy tam z mężem w podróży poślubnej i wyprawę uznaję ze klimatyczną:)
Odwiedziłam w tym roku po raz pierwszy Sopot i Gdańsk :)
OdpowiedzUsuńByłam zachwycona oby dwoma miastami :)