Jak już wiecie, opuściliśmy Mokotów jakiś czas temu, a to oznacza, że aby sięgnąć po majonez, parówki tudzież inną zdrową przekąskę nie muszę już każdorazowo pochylać się nad lodówką. Wprawdzie gdyby owa parówka siedziała w zamrażarce, no to niestety - i tak muszę. Ale zawsze można przykucnąć. No więc w tych 2 zdaniach przemyciłam pewną treść: otóż mamy normalną lodówkę. Sprzęt jak sprzęt. Jeśli kryterium wyboru lodówki w Waszym przypadku były jej parametry, kolor albo cena to podziwiam - ja patrzyłam na to, aby była możliwie jak najbardziej normalna i gładka z przodu... bo jak wiecie, stanęło na tym, że jest wolnostojąca, zatem zamierzaliśmy ją kiedyś okleić. Ostatecznie stała sobie taka smutna z jednym magnesem, więc ją wczoraj ozdobiłam resztą i wygląda dokładnie tak, jak polar z Mokotowa. Tyle, że jest wyższa.
Ma też jeden bajer: szufladę CoolSelect Zone, w której to można sobie ustawić temperaturę niższą niż w pozostałej części lodówki. Opcja faktycznie przydatna w przypadku porcji świeżego mięsa czy ryb w całości.
Jędrek zakupił wczoraj jakieś ryby. No więc podpowiadam, żeby włożył je do tej szuflady i wcisnął przycisk, który aktywuje dodatkowe chłodzenie w CoolSelect Zone. Do dzisiaj sądziłam, że tak zrobił.
A teraz pozwólcie mi na krótkie wtrącenie: pamiętam, że jak kiedyś zbierałam jajka w kurniku, to zwykle zostawiało się jedno jajko w gnieździe, żeby te mniej ogarnięte kury wiedziały, że oto tutaj jest gniazdo. W praktyce i tak te złośliwe ptaki niosły się gdzie popadnie.
To jabłko w górnej szufladzie to takie jajko-podpowiedź, gdzie wkładamy owoce, a gdzie ryby. Jędrek okazał się jednak złośliwą kurą...
A ja w dzieciństwie myślałam (potem już jajka mnie niespecjalnie interesowały), że to jedno jajko kura miała wysiedzieć! A to taka wskazówka! Dziękuję :D.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą dziwię się, że znaczek ryby na dolnej szufladzie nic mu nie powiedział...
He he he, ej ci mężczyźni!
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam, akurat herbatę piłam hihi ;)
OdpowiedzUsuńOdkryłam zagadkę jaka w gnieździe ;)
Tego się można spodziewać po facetach :)
OdpowiedzUsuńMy kupiliśmy sobie lodówkę Bosha... Mam nadzieję, że się sprawdzi :D
OdpowiedzUsuńJejku, jak ja bym chciała móc wybrać sobie lodówkę. Niestety gdy wprowadziłam się do swojego niemęża, już miał jedną. Taką co mu pasowała do kompletu kuchennego a w której niestety nie mieści się więcej niż jeden garnek. (Zanim mnie poznam jakoś chyba nie brał pod uwagę, że można chciec w domu samemu gotować i, że w ogóle lodówka przydaje się do czegoś więcej niż trzymania w niej zimnej coli i plasterka szynki...). Jest chyba najmniejsza jaką można dostać na rynku. Jakie ja cuda wyprawiam, żeby zmieścić w niej wszystko co nagotuję i to z czego będę gotować, to można książkę napisać.
OdpowiedzUsuńHaha, no to śmiesznie razem macie Kurczaki;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za odwiedziny u nas i udostępnienie naszego wpisy dot.obozu.
OdpowiedzUsuńZapraszamy ponownie, tym razem wpis z rajdu.
http://ciupa-wozkowicze.blogspot.com/
Kochana dziękuję Ci i przepraszam, ale dopiero zobaczyłam ten komentarz. Postaram się to jak najszybciej nadrobić!
OdpowiedzUsuń