Dobrze, że kiedy się urodziłam, byłam jeszcze tak mała, że nie musiałam wystawać w tych słynnych kolejkach, bo najpewniej nie mielibyśmy co jeść.
Siedzę i kwitnę, bo "lada moment" ma być ksiądz z kolędą. Ten lada moment trwa już od 15:00, a tu ani zjeść, ani dalej malować, bo stół przykryłam obrusem. A stół mamy jeden. Obrus zresztą też.
Na księdza jednocześnie czeka też sąsiadka. Tak by wypadało, że u niej będzie wcześniej, więc mam nadzieję usłyszeć, jak do niej zapuka. A tymczasem...
... pół godziny później wciąż cisza. Nie jadłam od 15:00 :P
Doskonale Cię rozumiem:)
OdpowiedzUsuńCzekanie a księdza potrafi nieźle się wydłużac...
pozdrawiam i miłego tygodnia życzę!!:)
Też długo czekaliśmy na księdza :)
OdpowiedzUsuń