środa, 14 sierpnia 2013

Uropppppp!

No wreszcie stąd wyjeżdżamy :) Mam wrażenie, że Warszawa zaczyna śmierdzieć, już nawet nie tramwajowymi obdartusami, brudnymi, pijanymi, bełkoczącymi, ale po prostu coś tu się takiego dzieje im dłużej trwają te upały. To chyba znak, że pora uciekać na wieś ;o) Ci, którzy jeszcze nie mieli okazji odwiedzić moich podukraińskich stron wkrótce przekonają się, o czym mówię. A wiem co mówię ;)

Jeszcze w piątek wydawało nam się, że 3 dni zlecą szybciutko, ale gdzie tam! Dłużą się jak Modern Times Forever (żeby nie było - nie widziałam tego filmu i nie zamierzam oglądać). Wszystko mi zaczyna przeszkadzać :D Dziewczyny dopytują, czy to stres. To nie stres. To dziwna babka z PR, która piąty raz przesyła głupawą informację prasową i nie reaguje na moje odmowy opublikowania czegokolwiek, co polega na fotografii paczki klusków śląskich i oklepanych sloganów! Kobieto! Apeluję do Ciebie! Nie opublikuję tego dziadostwa, choćbyś mi wysłała zestaw tych kluchów, bo po prostu NIE, bo nawet nie wyglądają apetycznie, że nie wspomnę co mają w środku. W pracy raz zimno raz gorąco, 30 stopni za oknem a Beata siedzi w kocu... Chyba chcą, żebym się pochorowała :( przed samym ślubem. A uśmiechają się i życzą dobrej pogody :(
Rano jakiś facet w tramwaju na mnie sapał - nie wiem, może tak oddycha, ale dlaczego tak przy tym sapie?! Drugi - 10 razy wciskał przycisk do wysuwania podestu dla wózków inwalidzkich. W pełni sprawny na ciele - gorzej z głową. Jędrek mówił, że ten bankomat koło nas wypłaca po 20 zł. Skarbie - no nie wypłaca, nie wypłaca...

Wczoraj 3 godziny biegałyśmy po Arkadii w poszukiwaniu bransoletki, po czym kupiłam kolejny naszyjnik. NIENAWIDZĘ ZAKUPÓW. Znam na pamięć asortyment BB, gdyby ktoś czegoś poszukiwał - służę radą, w której części sklepu jaki rodzaj i model biżuterii można znaleźć. I mam 1 naszyjnik z Apartu do opchnięcia. Chce ktoś? Nówka, opakowany i ometkowany. Bierzcie, bo sprzedam na allegro dwa razy drożej :P

Nie mam jeszcze bukietu, a podobno miesiąc wcześniej powinnam go zamówić. Zwykłe kwiatki. Pff, paranoja jakaś. Może babcia coś ma w ogródku. Jeszcze dziś, późnym wieczorem musimy pogadać z Bananem na temat zdjęć (Banan to nie fotograf, to wodzirej - jakby co). Jest Mu to potrzebne do - uwaga - ŚMIESZNYCH zabaw ;o)

Kilka dni temu śniło mi się, że jest 14.00, makijażystki nie ma, piszę sms, gdzie ona jest, a ona odpowiada, że nie przyjedzie, ale wysyła mailem poradnik jak krok po kroku wykonać ten makijaż, który miała mi zrobić.. Mam nadzieję, że sny faktycznie tłumaczy się na odwrót.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Ty nie będziesz się nudzić przez 30 sekund, a ja będę miała motywację, aby dalej pisać :)